24 Lut 2010, Śro 21:51, PID: 197023
Ja mam totalnie w dupsku co myślą o mnie czy mnie obgadują itp. A byleby mnie nie bili tak jak w gimnazjum i będzie ok. W szkole często są żarty w moim kierunku ale mnie to nie rusza w ogóle, działa metoda "nie reaguj to się znudzi". W gimnazjum nie działała niestety ale tam były zwierzęta. Nie reagowałem to dostawałem po ryju. Ale zostawmy to, niech rany spokojnie się goją, nie warto tego rozdrapywać. Ważne że teraz jest dobrze. Że koledzy czasem się nudzą i chcą się pośmiać - przyjąłem to za normalne i jest ok. Sam nie raz wypruwam flaki z nudów w szkole. Ale mimo wszystko nie obgaduję z kumplem innych osób - ja w ogóle nikogo nie obgaduję z nikogo sie nie śmieję. Dlatego czasem trudno mi zaakceptować że inni tak robią ale cóż - nobody's perfect.
Ciągle przerażają mnie tłumy - tramwaj WYPEŁNIOOOONY ludźmi po brzegi to moja zmora. Tutaj też mam gdzieś czy mnie ktoś obgaduje czy nie - lęk i tak jest. Pot z czoła cieknie. Nienawidzę tłumów. Czuje się zagrożony w zamkniętym pomieszczeniu z masą ludzi dookoła, np. w tramwaju.
Jeszcze taka historia - kiedyś wydawało mi sie że jestem ciotą bo boje sie usiąść na miejscu tyłem do kierunku jazdy bo wszyscy sie będą gapić. Po obserwacji przez lata co widzę - te miejsca są bardzo rzadko zajmowane jeśli są wolne inne. Niektórzy wolą stać niż tam siedzieć - więc chyba zbyt surowo siebie oceniałem. Teraz mam to gdzieś - nie lubie siedzieć twarzą do innych to nie siedzę i nie czuje się z tego powodu gorszy.
Jakby jeszcze przezwyciężyć ten strach w tramwajach czy autobusach... ale chyba nie warto sie z tym bić, niedługo bedzie prawko, a jak jest ciepło to do miasta mam rower (brak tłoku, nie trzeba płacić za bilet/benzynę, nie trzeba stać w korkach, można uciec dresom z chodnika )
Ciągle przerażają mnie tłumy - tramwaj WYPEŁNIOOOONY ludźmi po brzegi to moja zmora. Tutaj też mam gdzieś czy mnie ktoś obgaduje czy nie - lęk i tak jest. Pot z czoła cieknie. Nienawidzę tłumów. Czuje się zagrożony w zamkniętym pomieszczeniu z masą ludzi dookoła, np. w tramwaju.
Jeszcze taka historia - kiedyś wydawało mi sie że jestem ciotą bo boje sie usiąść na miejscu tyłem do kierunku jazdy bo wszyscy sie będą gapić. Po obserwacji przez lata co widzę - te miejsca są bardzo rzadko zajmowane jeśli są wolne inne. Niektórzy wolą stać niż tam siedzieć - więc chyba zbyt surowo siebie oceniałem. Teraz mam to gdzieś - nie lubie siedzieć twarzą do innych to nie siedzę i nie czuje się z tego powodu gorszy.
Jakby jeszcze przezwyciężyć ten strach w tramwajach czy autobusach... ale chyba nie warto sie z tym bić, niedługo bedzie prawko, a jak jest ciepło to do miasta mam rower (brak tłoku, nie trzeba płacić za bilet/benzynę, nie trzeba stać w korkach, można uciec dresom z chodnika )