25 Kwi 2010, Nie 18:00, PID: 203028
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Kwi 2010, Nie 18:04 przez Sosen.)
Mnie w takim stanie w ogóle nie chcieli przyjąć, ani terapeutka nie chciała współpracować. Pomogło mi to, że dali mi do zrozumienia, że nic za mnie nie zrobią. To, że zostałem z tym sam, i miałem wóz albo przewóz. Zdecydowałem się walczyć i teraz czuje się silniejszy i gotowy do pracy, zmian. Wcześniej oczekiwałem, że ktoś coś zrobi za mnie, czy to oddział, czy to leki. Nic takiego się przez 3 lata nie stało a ja czułem się coraz gorzej.
Bez tej świadomości i TWOJEJ decyzji i zaangażowania żadna terapia nie ma sensu.
Mi był potrzebny kop w dupę. Życzę powodzenia.
Bez tej świadomości i TWOJEJ decyzji i zaangażowania żadna terapia nie ma sensu.
Mi był potrzebny kop w dupę. Życzę powodzenia.