15 Mar 2011, Wto 0:49, PID: 243758
Ja na przykład sobie myślę, że ktoś mógłby mnie fałszywie skomplementować w myśl idei nie sprawiania mi przykrości. Uważam, że większość komplementów jest właśnie takich, dlatego nie wierzę z definicji w żaden komplement pod moim adresem. Sam prawie wcale nie robię komplementów, ja opisuję fakty, czasem szczerze do bólu, a czasem chyba wychodzi komplement. Moje dziecko miało by ze mną przerąbane, potrafię sobie wyobrazić - bo ja nie potrafiłbym ukryć, że bohomazy są bohomazami mimo, że bym nawet nic nie powiedział (boję się, że byłoby po mnie jakoś widać), ale myślę że mogę się tego nauczyć. Nie, że oszukiwania, ale jakiegoś, pozytywnego, konstruktywnego komentowania, czy nawet dostrzegania jakich pozytywów.