15 Kwi 2011, Pią 12:16, PID: 248960
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Kwi 2011, Pią 13:01 przez haley23.)
Ja mam ten sam problem co autor tego postu. Tyle że ja zapisałam się na studia zaoczne, i powiem Ci że tu też są referaty do wygłaszania i nauczyciele też przerywają. Też miałam teraz wygłosić referat przed całą klasą i zrezygnowałam, bo nie jestem w stanie tego zrobić. Moje zdrowie psychiczne juz dużo ucierpiało przez te studia i w końcu zakończyłam swoje cierpienie. Byłam kiedyś u psychiatry i przepisał mi moklar i xanax, ale tego drugiego nie polecam. W sumie leki działały na początku, teraz już nie odczuwam żadnego działania. Chciałabym w końcu zacząć normalnie żyć, ciągle jest mi niedobrze, w pracy nawet, choć wcześniej tego nie odczuwałam, nie mogę jeździć autobusem ani nawet samochodem bo chce mi się zwracać (ale to akurat choroba lokomocyjna), na studia też musiałam dojeżdżać więc miałam dodatkowy stres. Nie mogę spać, często miewam przyspieszone bicie serca, męczą mnie okresowe duszności, mam wtedy wrażenie że się uduszę, umrę. Moja babcia ma astmę, podejrzewałam że to może być dziedziczne, moja mama ma znów nadczynność tarczycy, więc to też może coś w tym być. Jak narazie stanęłam w martwym punkcie i czekam na rozwój wydarzeń. Jestem strasznie nerwowa, a najbardziej do szału doprowadza mnie mój brat, który robi mi wszystko na złość. Ostatnio mnie uderzył i mój chłopak zagroził mu że jeżeli jeszcze raz mnie tknie to on mu coś połamie, i przez to mama się obraziła na mojego chłopaka, a brat nie może o nim słuchać i nie mogę przyprowadzić go narazie do domu dokładnie za mieisąc będziemy mieli pierwszą rocznicę, co weekend ja jeżdże do niego, ale teraz zachorowałam na grypę i muszę siedzieć w domu, więc wyobraźcie sobie jak ja się muszę czuć. Mój Kochany chciał mnie tylko bronić, bo ja mojemu bratu odrabiam lekcje, pomagam w matematyce, niemieckim, polskim (raz była nawet taka sytuacja, że o 23:10 obudził mnie i musiałam z nim robić wiersz do analizy), napisałam mu całą bibliografię i prezentację na maturę , a on mnie za to wyzywa, mówi że zmyślam sobie choroby, co mnie najbardziej boli, a najgorsze jest to, że rodzice nic mu za to nie robią. Niby mama z nim rozmawia ale nie przynosi to żadnych rezultatów. Czekam tylko az Mój Chłopak się wybuduje i on mnie zabiera stąd, wyprowadzam się jak najszybciej, bo moja psychika i żołądek już długo tego nie zniosą (ostatnio miałam myśli samobójcze). Nazwijcie sobie to jak chcecie, ale ja potrzebuję pomocy, której nikt nie jest w stanie mi udzielić, i zaczynam się z tym godzić.