19 Lip 2011, Wto 7:11, PID: 262700
Sosen napisał(a):Icy. To, że matka się gotuje to wina dziecka czy jej?
Myślę, że to nie musi być czyjaś wina. To naturalne odruchy i zdarzenia.
Sosen napisał(a):To, że nie potrafi spokojnie podejść do dziecka i mu wytłumaczyć?
Wydaje mi się, że trzeba buddyjskiego spokoju, żeby stale mieć takie podejście. Co robić, kiedy dziecko konsekwentnie nie reaguje na perswazję, a nawet na "kary deprywacyjne" tj. odmawianie przywilejów, kupna samochodziku, loda etc. etc.
Co zrobić, kiedy dziecko stosuje przemoc w stosunku do rodziciela? Jak wtedy ustalić rodzicielski autorytet? Rodzic i dziecko nie są równorzędnymi partnerami, dopóki proces wychowawczy się nie zakończy, a być może do końca pewien rodzaj szczególnego szacunku powinien zaburzać w tych relacjach równorzędność. Bo tej równości nie ma w naturze, dziecko nie będzie karmić piersią mamy, a dorosłość nie zmieni tego, że jedna osoba była spłodzona i wychowywana przez drugą.
Sosen napisał(a):To jest coś, co się czuje(miłość), albo nie.
To mnie bardzo zastanawia. Czy jedno wyklucza drugie. Czy jest możliwe coś takiego jak "karanie z miłości", czy może w prawdziwej miłości ta kara będzie zawsze spowodowana utratą kontroli i czymś za co trzeba przeprosić i wytłumaczyć dlaczego się tak (źle?) postąpiło.
Sosen napisał(a):Bicie to zawsze patologia.
Zauważ, że promowane wychowania bez bicia to dość nowy pomysł. Zapewne szlachetny i mający teoretyczne podstawy, ale właściwie niesprawdzony. Szwedzkie raporty, gdzie pierwsze pokolenie ludzi wychowywanych w bezstresowych realiach zaczyna wchodzić w dorosłość, są niejednoznaczne i wiele jest bardzo niepokojących.
Czy uważasz, że w dawniejszych czasach, kiedy kary fizyczne były powszechne, panowała powszechna patologia?