06 Sie 2011, Sob 13:43, PID: 265565
nie, nie odstawiałam, chyba ,że to moze wina mojego nieregularnego brania mirtazapiny- antydepresant nasenny. nieregularnego ponieważ pare razy zdazyło sie,ze przespałam budzik, poza tym tyje. więc czasem biore, czasem nie- w miare regularnie, zmieniam dawki- w poniedziałek mam wizyte to o tym pogadam. wydaje mi sie,że to splot wydarzeń. wszystko jest ok, tzn, wszystko znoszę, tłumie w sobie, aż w końcu wybucham. moim błędem jest to ,że nie płacze, moze gdybym raz na jakiś czas popłakała sobie, to by mi ulżyło, a tak czara goryczy sie przelewa i jest finał. generalnie mam ostre napady leku i myśli destrukcyjne, a pani doktor przepisując mi neurol zastrzegła abym go brała go zawsze kiedy tylko zauważe, ze coś jest nie tak. dzisiaj czuje sie niestety podobnie, mam dość tej choroby, konkretnie dosć. nienawidze tego jak nademna panuje, chciałbym to skończyc , ciężko jest tak zyć. ratunkiem są leki, na razie nie wezme benzo, bo juz raz uzalezniłam sie, zresztą i tak pewnie jestem anonimowy benzomaniak