05 Paź 2011, Śro 19:59, PID: 274133
Kwalifikuję się raczej jako nieśmiały i niepewny, nie jako fobik. Ale mam jedną zagadkę, wytłumaczcie mi to, proszę...
Nie potrafię szczególnie dobrze rozmawiać z ludźmi ze studiów (mimo niewielkiej grupy), jednak są osoby z którymi utrzymuję kontakt (choć nerwowy). I zastanawia mnie działanie jednej osoby - ładna dziewczyna, wysoka brunetka o długich, ciemnych kręconych włosach. Szczupła, o ładnym śmiechu, a jednocześnie nigdy nie będąca na 1. planie. Żeby nie było - nie podoba mi się jako dziewczyna (bo są dziewczyny ładne, które się nie podobają).
Ma chłopaka i ułożone życie osobiste, mieszka z nim. Zaczęło się niewinnie - zaprosiła mnie do siebie do domu, bo nie odbyły się zajęcia o 8. Poszedłem do niej bo jak mówię, nie mam fobii i nie chowam się zawsze. Raczej idę, a potem żałuję, bo ciężko mi się rozmawia. Nawet mimo tego, że z nią też ciężko mi mówić. Dała mi śniadanie, zjedliśmy razem. Powtórzyło się to jeszcze raz.
Czego ona chce od takiego człowieka? Widzi mnie w złym świetle - bo jako człowieka zagubionego - rzeczywiście wśród rówieśników tak się często zachowuję. Zna złą wersję mnie, tę kiepską wersję. A jednak stara się rozmawiać, nawet jak nie mam o czym jej mówić i się gubię. Jest dla mnie dobra i myślę, że mnie lubi.
Jak to możliwe?
Nie potrafię szczególnie dobrze rozmawiać z ludźmi ze studiów (mimo niewielkiej grupy), jednak są osoby z którymi utrzymuję kontakt (choć nerwowy). I zastanawia mnie działanie jednej osoby - ładna dziewczyna, wysoka brunetka o długich, ciemnych kręconych włosach. Szczupła, o ładnym śmiechu, a jednocześnie nigdy nie będąca na 1. planie. Żeby nie było - nie podoba mi się jako dziewczyna (bo są dziewczyny ładne, które się nie podobają).
Ma chłopaka i ułożone życie osobiste, mieszka z nim. Zaczęło się niewinnie - zaprosiła mnie do siebie do domu, bo nie odbyły się zajęcia o 8. Poszedłem do niej bo jak mówię, nie mam fobii i nie chowam się zawsze. Raczej idę, a potem żałuję, bo ciężko mi się rozmawia. Nawet mimo tego, że z nią też ciężko mi mówić. Dała mi śniadanie, zjedliśmy razem. Powtórzyło się to jeszcze raz.
Czego ona chce od takiego człowieka? Widzi mnie w złym świetle - bo jako człowieka zagubionego - rzeczywiście wśród rówieśników tak się często zachowuję. Zna złą wersję mnie, tę kiepską wersję. A jednak stara się rozmawiać, nawet jak nie mam o czym jej mówić i się gubię. Jest dla mnie dobra i myślę, że mnie lubi.
Jak to możliwe?