08 Sty 2012, Nie 1:55, PID: 287800
<sorry za ten wywód ale przy takich tematach nie potrafię przejść obojętnie> :-D
sorry też że trochę odbiega od tematu wychodzenia z domu ale może mój wywód komuś pomoże, jesli nie to mozecie usunąć, a ja przeniosę to na PW.
@zapomniananazawsze hej hej czemu uważasz że jesteś najgorsza? Bo masz złe stopnie i odrzucasz ludzi, którzy być może wydają Ci się fałszywi? Przecież to jest bzdura, olej to! Piszesz, że najchętniej to byś siedziała i malowała.
To maluj! Pewnie otoczenie wywiera na Ciebie presję, bo wszyscy wokół są weseli, towarzyscy, chodzą sobie na imprezki, mają świetne stopnie i zapewne piepszą non stop o maturze i studiach.
Nie wiem czy dobrze trafiłem w problem ale wydaje mi się, że masz teraz dokładnie tak jak ja miałem. Okres przedmaturalny uważam za jeden z gorszych w moim żywocie. Też mogłem poczuć się najgorszy, bo wszyscy wokół byli tacy nakręceni tą cała maturą i studiami i w ogóle. Zapewne też uważali mnie za jakiegoś matoła, bo też miałem najgorsze oceny (na koniec z 4 przedmiotów dopuszczający xD) i tą całą maturę miałem w głębokim poważaniu. Ludzie często zadawali mi pytania:
-a tyy jaki przedmiot masz dodatkowy?
- żaden, piszę tylko podstawę.
- jak to? nie idziesz na studia?!?!
- nie wiem nie interesuje mnie to... (zazwyczaj takie były odpowiedzi. Miałem swój plan na przyszłość, (podobnie jak Ty) przychodziłem do domu i tylko rysowałem lub robiłem grafike komputerową bo to mnie kręciło (i dalej kręci) najbardziej. W szkole żeby odciąć się od tego irytującego otoczenia czytałem książki (swoje, a nie lektury xD ).
Gdy już zaliczyłem tę maturę, w końcu odetchnąłem z wielką ulgą . Rodzice mnie cisleli równo żebym szedł na studia, ale im bardzie mnie przekonywali, tym bardziej się broniłem, więc dali za wygraną.
Miałem swój ambitny plan i tak jak marzyłem, wypalił z wielkim hukiem. Zamiast iść na przypadkowe studia i tam się męczyć, wolałem tworzyć portfolio i łapać zlecenia jako freelancer i już tego samego roku pojawiły się pierwsze zlecenia.
Dalej nie będę się rozpisywał, bo to nie temat o mojej historii : D a bardziej chciałem uspokoić koleżankę że świat się nie kończy na szkole średniej, a dopiero zaczyna. Olej tych ludzi i rób to, co byś chciała robić w przyszłości. Nie wiem czy akurat malarstwo, ale jeśli tak, to pewnie już nie jedna osoba zdążyła Ci zamydlić oczy, że po tym nie ma przyszłości i że pewnie kuzynka brata kolegi jest po ASP i nie ma pracy. Mi w każdym razie prawie wszyscy to wmawiali i teraz smieję im się prosto w twarz, bo aż nie wyrabiam z teminami żeby oddawać zlecenia na czas...
Dobrze jest też poczytać różne biografie jakichś wielkich ludzi, którzy też nie mieli zbyt wesołych lat w młodości, a mimo tego dali radę. Np taki Coelho. Podobno całe dzieciństwo był trzymany w domu gdzieś na zadupiu, że nie miał żadnych znajomych, później rodzice zmuszali go do tego żeby szedł na studia ale on też był najgorszy w nauce i też mega samotny, a mimo tego się nie poddawał i los się odmienił. (polecam ksiązkę "Czarodziej" Fernando Morais).
Przeczekać. Robić to co się uważa za słuszne, trzymać kontakty z najbliższymi (nawet jeśli nie są idealni, to i tak zawsze lepiej kogoś takiego mieć)i nie przejmować się tą całą masą wokół. :-)
Wracając do tematu to mi się najdłużej nie wychodzić z domu udalo przez tydzień, a gdyby nie licząc wychodzenia do sklepu po chleb to jakieś 3 tygodnie (dłużej nie potrafię )
sorry też że trochę odbiega od tematu wychodzenia z domu ale może mój wywód komuś pomoże, jesli nie to mozecie usunąć, a ja przeniosę to na PW.
@zapomniananazawsze hej hej czemu uważasz że jesteś najgorsza? Bo masz złe stopnie i odrzucasz ludzi, którzy być może wydają Ci się fałszywi? Przecież to jest bzdura, olej to! Piszesz, że najchętniej to byś siedziała i malowała.
To maluj! Pewnie otoczenie wywiera na Ciebie presję, bo wszyscy wokół są weseli, towarzyscy, chodzą sobie na imprezki, mają świetne stopnie i zapewne piepszą non stop o maturze i studiach.
Nie wiem czy dobrze trafiłem w problem ale wydaje mi się, że masz teraz dokładnie tak jak ja miałem. Okres przedmaturalny uważam za jeden z gorszych w moim żywocie. Też mogłem poczuć się najgorszy, bo wszyscy wokół byli tacy nakręceni tą cała maturą i studiami i w ogóle. Zapewne też uważali mnie za jakiegoś matoła, bo też miałem najgorsze oceny (na koniec z 4 przedmiotów dopuszczający xD) i tą całą maturę miałem w głębokim poważaniu. Ludzie często zadawali mi pytania:
-a tyy jaki przedmiot masz dodatkowy?
- żaden, piszę tylko podstawę.
- jak to? nie idziesz na studia?!?!
- nie wiem nie interesuje mnie to... (zazwyczaj takie były odpowiedzi. Miałem swój plan na przyszłość, (podobnie jak Ty) przychodziłem do domu i tylko rysowałem lub robiłem grafike komputerową bo to mnie kręciło (i dalej kręci) najbardziej. W szkole żeby odciąć się od tego irytującego otoczenia czytałem książki (swoje, a nie lektury xD ).
Gdy już zaliczyłem tę maturę, w końcu odetchnąłem z wielką ulgą . Rodzice mnie cisleli równo żebym szedł na studia, ale im bardzie mnie przekonywali, tym bardziej się broniłem, więc dali za wygraną.
Miałem swój ambitny plan i tak jak marzyłem, wypalił z wielkim hukiem. Zamiast iść na przypadkowe studia i tam się męczyć, wolałem tworzyć portfolio i łapać zlecenia jako freelancer i już tego samego roku pojawiły się pierwsze zlecenia.
Dalej nie będę się rozpisywał, bo to nie temat o mojej historii : D a bardziej chciałem uspokoić koleżankę że świat się nie kończy na szkole średniej, a dopiero zaczyna. Olej tych ludzi i rób to, co byś chciała robić w przyszłości. Nie wiem czy akurat malarstwo, ale jeśli tak, to pewnie już nie jedna osoba zdążyła Ci zamydlić oczy, że po tym nie ma przyszłości i że pewnie kuzynka brata kolegi jest po ASP i nie ma pracy. Mi w każdym razie prawie wszyscy to wmawiali i teraz smieję im się prosto w twarz, bo aż nie wyrabiam z teminami żeby oddawać zlecenia na czas...
Dobrze jest też poczytać różne biografie jakichś wielkich ludzi, którzy też nie mieli zbyt wesołych lat w młodości, a mimo tego dali radę. Np taki Coelho. Podobno całe dzieciństwo był trzymany w domu gdzieś na zadupiu, że nie miał żadnych znajomych, później rodzice zmuszali go do tego żeby szedł na studia ale on też był najgorszy w nauce i też mega samotny, a mimo tego się nie poddawał i los się odmienił. (polecam ksiązkę "Czarodziej" Fernando Morais).
Przeczekać. Robić to co się uważa za słuszne, trzymać kontakty z najbliższymi (nawet jeśli nie są idealni, to i tak zawsze lepiej kogoś takiego mieć)i nie przejmować się tą całą masą wokół. :-)
Wracając do tematu to mi się najdłużej nie wychodzić z domu udalo przez tydzień, a gdyby nie licząc wychodzenia do sklepu po chleb to jakieś 3 tygodnie (dłużej nie potrafię )