14 Sty 2012, Sob 17:55, PID: 288945
Ja przez dwa tygodnie hmm jakby to określić... byłem w bardzo obiecujących relacjach z pewną młodą dziewczyną. Wzięła nawet ode mnie numer, zapisała go sobie na ręce. Nie pomyślałbym, że wpadnę takiej niuni w oko. Problem w tym, że chciała żebym ją poderwał... Zaproponowałem smsy zamiast rozmów telefonicznych... tuż po drugiej ciiiężkieeej...godzinnej, zamulonej rozmowie, z przerwami na milczenie z obydwu stron.
Kontakt w realu ograniczyłem do jednego uśmiechu na przywitanie i jedną rozmowę o pracy, jej szkole itp. w smsach dostawałem po 40 buziek. Nie zniechęciłem jej, kiedy powiedziałem, że nie miałem dziewczyny. Opowiedziałem o nieśmiałości, uzależnieniu, ośrodku - dalej nie... Myślałem, że to faktycznie przeznaczenie jakieś, bóg ją zesłał. Trochę serducho mi się zapaliło. W realu dalej tylko uśmiechy nieśmiałe i dyskretne. Napisałem, że nie mam jak do niej przyjechać, bo nie mam nawet prawka (to był decydujący samobój chyba). Napisałem, że teraz się zmienię i żeby mnie jeszcze nie skreślała, że za pół roku skończę terapię...więcej nie odpowiedziała i zaczęła chodzić innymi ścieżkami.
Serducho zgasło.
Koniec.
Kontakt w realu ograniczyłem do jednego uśmiechu na przywitanie i jedną rozmowę o pracy, jej szkole itp. w smsach dostawałem po 40 buziek. Nie zniechęciłem jej, kiedy powiedziałem, że nie miałem dziewczyny. Opowiedziałem o nieśmiałości, uzależnieniu, ośrodku - dalej nie... Myślałem, że to faktycznie przeznaczenie jakieś, bóg ją zesłał. Trochę serducho mi się zapaliło. W realu dalej tylko uśmiechy nieśmiałe i dyskretne. Napisałem, że nie mam jak do niej przyjechać, bo nie mam nawet prawka (to był decydujący samobój chyba). Napisałem, że teraz się zmienię i żeby mnie jeszcze nie skreślała, że za pół roku skończę terapię...więcej nie odpowiedziała i zaczęła chodzić innymi ścieżkami.
Serducho zgasło.
Koniec.