22 Cze 2008, Nie 16:09, PID: 29345
dosyć dużo postów zjadło w tym temacie, ale spróbuję coś napisać. Jestem ciekawa, jak na co dzień czujecie się z nieśmiałością. Ja ją odczuwam codziennie w różnych sytuacjach, w piątek np. miałam zebranie z rodzicami dzieciaków, z którymi pracuję i w związku z tym jestem trochę zdołowana, byłam spięta, gdy zobaczyłam dwadzieścia kilka par oczu we mnie wpatrzonych, w niektórych momentach plątał mi się język, brakowało słów, wstydziłam się. Pomyślałam, że dużo tracę przez swoją nieśmiałość, ale mimo to kontynuowałam z przejęciem. Dużo pracy wkładam w dzieciaki a ci rodzice i tak pomyślą, że jestem beznadziejna.
Najbardziej zdołował mnie fakt, gdy poprosiłam ich na koniec, aby ktoś zgłosił się do napisania do dokumentacji protokołu z zebrania oraz uwagi z zajęcia otwartego, nikt nie zareagował, jak bym mówiła do ściany, wszyscy się ulotnili w mgnieniu oka, totalna olewka. Odechciało mi się pracować z ich dziećmi, podcięli mi skrzydła Tylko jedna kobieta, która zobaczyła moją minę, zlitowała się nade mną i powiedziała, że coś wymodzi w tej dokumentacji.
Najbardziej zdołował mnie fakt, gdy poprosiłam ich na koniec, aby ktoś zgłosił się do napisania do dokumentacji protokołu z zebrania oraz uwagi z zajęcia otwartego, nikt nie zareagował, jak bym mówiła do ściany, wszyscy się ulotnili w mgnieniu oka, totalna olewka. Odechciało mi się pracować z ich dziećmi, podcięli mi skrzydła Tylko jedna kobieta, która zobaczyła moją minę, zlitowała się nade mną i powiedziała, że coś wymodzi w tej dokumentacji.