28 Sty 2013, Pon 21:32, PID: 336416
Zasie, jeśli Cię to pocieszy, to ja też za bardzo nie mam do czego wracać w kontekście ludzi, z którymi chodziłem do różnych szkół w moim (u)rodzinnym mieście.
(W ogóle to czuję dyskomfort, pisząc lub mówiąc "rodzinne miasto". Rodzinne miasto kojarzy mi się z miejscem, gdzie czuło się bliskie więzi, komfort i bezpieczeństwo. W odniesieniu do miejsca mojego urodzenia ciężko mówić o czymkolwiek z tej trójki. )
(W ogóle to czuję dyskomfort, pisząc lub mówiąc "rodzinne miasto". Rodzinne miasto kojarzy mi się z miejscem, gdzie czuło się bliskie więzi, komfort i bezpieczeństwo. W odniesieniu do miejsca mojego urodzenia ciężko mówić o czymkolwiek z tej trójki. )
shalafi napisał(a):Czy naprawdę trzeba być za+, wyrazistym, pewnym siebie, przebojowym i (lub) starać się ponad siły, żeby to dostać?Nie, ale znów - wciąż zastanawiam się, dlaczego tutaj mi się (przynajmniej względnie) udało, a tam nie. Na ile w tym kwestia ludzi, na ile mojej postawy, na ile samego faktu wyrwania się z pieleszy "rodzinnych" (znów, ogromny cudzysłów), a na ile wieku ludzi.
Tośka napisał(a):Chyba musiałam spokojnie poczekać na ten odpowiedni moment, przemyśleć sobie wszystko i poukładać.U mnie to raczej była ewolucja (o tyle ciekawe, że ja ciągle krzyczę, by urządzać rewolucje, a w praktyce wychodzi co innego ) Inna sprawa, że sama zmiana miejsca zamieszkania spowodowała NIEWYOBRAŻALNĄ wręcz przemianę.