15 Maj 2013, Śro 10:00, PID: 350866
Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy jesteś z kimś zaczynasz się bardziej kontrolować - samemu można się śmiać nie myśląc o tym co pomyśli ktoś inny. Może trzeba by się przyzwyczaić do innych i potem to rzeczywiście byłoby łatwiejsze.
Trudno Ci coś głośno wypowiadać - nie jest to spowodowane napięciem fizycznym w organizmie? A jak się w inny sposób pozbyć tego napięcia kiedy przybrało już ono postać stałą, np. w formie nadpobudliwości na bodźce zewnętrzne ? - jak było w moim przypadku. Według mnie i u mnie się to sprawdziło, trzeba wysyłać sygnały do ciała, że ma się rozluźnić.
Nie musisz sobie nic wyobrażać - jak zaczynałam, to po prostu starałam się na siłę wydawać z siebie odgłosy śmiechu. Po prostu trzeba spróbować.
Widzę z perspektywy czasu jak utrwalone napięcie emocjonalno - fizyczne zniekształcało i ograniczało moje myślenie. Na pewno im dłużej Twój organizm jest pobudzony i zestresowany, tym trudniej jest to potem zmienić. Ja zaczęłam terapię 1,5 roku po skończeniu liceum - czyt. izolacji, więc chyba stosunkowo niedługo po tym. W każdym razie zanim zaczęłam się śmiać byłam naprawdę w okropnej formie i w zupełnej rozpaczy.
Żeby przyniosło to efekty na pewno trzeba robić to regularnie - najlepiej codziennie, tak żeby jak najczęściej dostarczać do organizmu tlenu i endorfin (kiedy organizm jest zestresowany, organy wewnętrzne są niedotlenione) - zresztą na inf. o działaniu śmiechu najlepiej zobacz do pierwszego posta
Trudno Ci coś głośno wypowiadać - nie jest to spowodowane napięciem fizycznym w organizmie? A jak się w inny sposób pozbyć tego napięcia kiedy przybrało już ono postać stałą, np. w formie nadpobudliwości na bodźce zewnętrzne ? - jak było w moim przypadku. Według mnie i u mnie się to sprawdziło, trzeba wysyłać sygnały do ciała, że ma się rozluźnić.
Nie musisz sobie nic wyobrażać - jak zaczynałam, to po prostu starałam się na siłę wydawać z siebie odgłosy śmiechu. Po prostu trzeba spróbować.
Widzę z perspektywy czasu jak utrwalone napięcie emocjonalno - fizyczne zniekształcało i ograniczało moje myślenie. Na pewno im dłużej Twój organizm jest pobudzony i zestresowany, tym trudniej jest to potem zmienić. Ja zaczęłam terapię 1,5 roku po skończeniu liceum - czyt. izolacji, więc chyba stosunkowo niedługo po tym. W każdym razie zanim zaczęłam się śmiać byłam naprawdę w okropnej formie i w zupełnej rozpaczy.
Żeby przyniosło to efekty na pewno trzeba robić to regularnie - najlepiej codziennie, tak żeby jak najczęściej dostarczać do organizmu tlenu i endorfin (kiedy organizm jest zestresowany, organy wewnętrzne są niedotlenione) - zresztą na inf. o działaniu śmiechu najlepiej zobacz do pierwszego posta