19 Sie 2013, Pon 12:48, PID: 360668
Mam wrażenie, że szybkie i łatwe rozwiązania na poprawę samopoczucia są bardzo dobre ale zdaje się, że tylko na krótką metę i tylko kiedy są stosowane bardzo sporadycznie. To dlatego, że przy okazji i zupełnie niezauważalnie wkręcamy się w pewien uzależniający rytuał a to psuje charakter i zdolność panowania nad sobą w ogóle. Dotyczy to tak samo seksu (w jakiejkolwiek postaci), używek spożywczych jak i np. rozrywek w stylu telewizji, internetu, gier...
Z tego co mi wiadomo dłuższa abstynencja seksualna nawet jeżeli jest się w związku nie jest niczym nienaturalnym i sama z siebie nie ma absolutnie żadnego negatywnego wpływy na fizjologię, wręcz przeciwnie.
Tylko co robić kiedy podnosi się poziom energii i napięcie dobija się do świadomości.. Wydaje mi się, że samo to odczucie napięcia może wynikać z już zakorzenionej presji do jak najszybszej konsumpcji podczas gdy perspektywa odrobiny zadowolenia przesłania akt kapitulacji wolnej woli.
Kto wie czy napięcie psychiczne towarzyszące ćwiczeniu abstynencji nie stwarza dobrej okazji właśnie do aktywnego ćwiczenia charakteru a przy okazji do budowania większej pewności siebie, większego zaufania do siebie, wiary w siebie oraz czy nie poskutkowało by podniesieniem ogólnego samopoczucia na wyższy poziom i w dłuższej perspektywie.
Z podobnych względów jeśli już człowiek wie, że nie ucieknie od rozładowania napięcia w ten czy inny sposób to chyba lepiej zrobić to z premedytacją, ale i z szacunkiem do samego siebie, podchodząc do tego mentalnie tak jak by to było w pełni zamierzonym aktem świadomej woli i nie robiąc sobie żadnych szczególnych wyrzutów. A potem od nowa można wrócić do trenowania charakteru. Tak mi się wydaje..
Z tego co mi wiadomo dłuższa abstynencja seksualna nawet jeżeli jest się w związku nie jest niczym nienaturalnym i sama z siebie nie ma absolutnie żadnego negatywnego wpływy na fizjologię, wręcz przeciwnie.
Tylko co robić kiedy podnosi się poziom energii i napięcie dobija się do świadomości.. Wydaje mi się, że samo to odczucie napięcia może wynikać z już zakorzenionej presji do jak najszybszej konsumpcji podczas gdy perspektywa odrobiny zadowolenia przesłania akt kapitulacji wolnej woli.
Kto wie czy napięcie psychiczne towarzyszące ćwiczeniu abstynencji nie stwarza dobrej okazji właśnie do aktywnego ćwiczenia charakteru a przy okazji do budowania większej pewności siebie, większego zaufania do siebie, wiary w siebie oraz czy nie poskutkowało by podniesieniem ogólnego samopoczucia na wyższy poziom i w dłuższej perspektywie.
Z podobnych względów jeśli już człowiek wie, że nie ucieknie od rozładowania napięcia w ten czy inny sposób to chyba lepiej zrobić to z premedytacją, ale i z szacunkiem do samego siebie, podchodząc do tego mentalnie tak jak by to było w pełni zamierzonym aktem świadomej woli i nie robiąc sobie żadnych szczególnych wyrzutów. A potem od nowa można wrócić do trenowania charakteru. Tak mi się wydaje..