02 Paź 2013, Śro 23:12, PID: 365835
Dzięki za rady. Udało mi się dzisiaj raz przełamać i odezwać się do jednej osoby, ale rozmowa była krótka, rzeczywiście byłam z siebie naprawdę dumna, chociaż reakcja tej osoby nie była bardzo pozytywna. :-)
To raczej powszechne pewnie, ale o ile przy jednej osobie przełamać się mogę, to gdy słuchać ma mnie więcej niż jedna osoba, nie ma szans.
Byłabym Ci bardzo wdzięczna za pozytywne filmiki. Potrzebuję właśnie czegoś co by mnie zmotywowało
Jeżeli chodzi o poczucie humoru. To , tak miałam taki czas w życiu, że po powrocie do domu cały czas śmiałam się z siebie i tego co mi się wydarzyło w ciągu dnia. Ale to jest tak, że śmieszne staje się to dla mnie dopiero w domu. Tam choćby i było śmieszne, to nie mogę się śmiać, mam tak spięte mięśnie! Choć ogólnie pośmiać się z siebie nawet po powrocie do domu, na pewno poprawia humor.
Ale film komediowy w moim wydaniu jest trochę nudny od jakiegoś czasu. Za mało w nim akcji. :-(
To raczej powszechne pewnie, ale o ile przy jednej osobie przełamać się mogę, to gdy słuchać ma mnie więcej niż jedna osoba, nie ma szans.
Cytat:Np. wysiedzenie w gwarnym przybytku, możliwie cały czas koncentrując uwagę na zewnątrz (działa najlepiej, gdy mamy obok osobę, do której można ciągle mówić i relacjonować, co się widzi, choćby to były detale ubioru), zamiast brnąć do środka (jeśli u kogoś właśnie taki problem występuje), połączone z utrzymywaniem kontaktu wzrokowego, nawet gdy ktoś nas sam nim złapie''Tak ! To rzeczywiście pomogło w moim przypadku, bo ja właśnie zamykam się często w środku i rozmawiam sama ze sobą. Inna rzecz, że z kontaktem wzrokowym robię chyba coś nie tak, bo większośc osób po moich próbach nawiązania kontaktu wzrokowego, unikała moich spojrzeń. :-o
Cytat:Ja zazwyczaj oglądam sobie motywujące filmiki lub filmy krótkometrażowe dającego pozytywnego kopa ! jeśli chcesz mogę ci jakieś podrzucić na pw .
Byłabym Ci bardzo wdzięczna za pozytywne filmiki. Potrzebuję właśnie czegoś co by mnie zmotywowało
Jeżeli chodzi o poczucie humoru. To , tak miałam taki czas w życiu, że po powrocie do domu cały czas śmiałam się z siebie i tego co mi się wydarzyło w ciągu dnia. Ale to jest tak, że śmieszne staje się to dla mnie dopiero w domu. Tam choćby i było śmieszne, to nie mogę się śmiać, mam tak spięte mięśnie! Choć ogólnie pośmiać się z siebie nawet po powrocie do domu, na pewno poprawia humor.
Ale film komediowy w moim wydaniu jest trochę nudny od jakiegoś czasu. Za mało w nim akcji. :-(