21 Paź 2013, Pon 15:13, PID: 367878
jeśli chcielibyśmy zrobić dokładny bilans życia, to większa grupa też nie pomoże. No chyba że wychodziłoby "zdecydowanie" za każdym razem, że więcej jest cierpienia czy przyjemności, to wtedy można by uogólniać (ale raczej można się spodziewać, że będzie różnie).
To co mówię to: nawet jeśli będziemy mieć kieszonkowe rezonanse to nie poznamy odpowiedzi.
Niepotrzebnie stukasz tyle tych literek btw. Czepiam się, że z niezweryfikowanej hipotezy wyciągasz wnioski:
"zakładam, że życie jest złe, więc nie robię dzieci"
"jeśli banany są dziełem szatana, to ich nie jem."
żeby postanowić "więc nie będę jeść bananów", to najpierw trzeba udowodnić, że szatan istnieje i że czyha za każdym bananem.
żeby nie skazywać dzieci na życie, to najpierw trzeba udowodnić, że życie jest cierpieniem. Inaczej takie uzasadnienie nie trzyma się kupy (aprioryzm i z d*py wzięte założenie, za przeproszeniem). Często podkreślasz u kogoś brak empirycznej weryfikacji założeń, a sam robisz dokładnie to samo.
Dziwne to trochę, no ale co mje to niby
To co mówię to: nawet jeśli będziemy mieć kieszonkowe rezonanse to nie poznamy odpowiedzi.
Niepotrzebnie stukasz tyle tych literek btw. Czepiam się, że z niezweryfikowanej hipotezy wyciągasz wnioski:
"zakładam, że życie jest złe, więc nie robię dzieci"
"jeśli banany są dziełem szatana, to ich nie jem."
żeby postanowić "więc nie będę jeść bananów", to najpierw trzeba udowodnić, że szatan istnieje i że czyha za każdym bananem.
żeby nie skazywać dzieci na życie, to najpierw trzeba udowodnić, że życie jest cierpieniem. Inaczej takie uzasadnienie nie trzyma się kupy (aprioryzm i z d*py wzięte założenie, za przeproszeniem). Często podkreślasz u kogoś brak empirycznej weryfikacji założeń, a sam robisz dokładnie to samo.
Dziwne to trochę, no ale co mje to niby