14 Gru 2013, Sob 18:55, PID: 373078
Tak ustawiłem sobie priorytety w życiu, nie liczyło się moje dobro ale dobro ogółu, i tak przez 5 lat. Praca była celem samym w sobie. Byłem jak Jack Aubrey na swoim okręcie, każda czynność ćwiczona i udoskonalana w nieskończoność aby była za każdym razem wykonana lepiej, a salwy padały szybciej.
Gdy trafiłem do nowej pracy, dojeżdżałem przez prawie dwa miesiące po 3 godziny dziennie, w pracy po 8 godzin przed monitorem i w domu jeszcze około 4, weekendy też przed komputerem. Chęć dobrego wykonania pracy spowodowała, że nie zauważyłem, że pracuję efektywniej od 6 letnich pracowników, ci odwrócili się, bez ich pomocy nie byłem w stanie już funkcjonować w nowym otoczeniu. Ot taki ostracyzm. Powodem takiego trybu życia było jednak to, że nie mogłem pisać w obecności osób z wyższym statusem społecznym, zawodowym, wywodzących się z rodzin inteligenckich. Ciężko rozmawiać z takimi osobami (autorytetami), gdy wcześniej przez dwa lata przebywałem wyłącznie ze sobą. Nie mogłem się też przemóc i prosić o pomoc w pracy. Sam szukałem rozwiązań, tak jak do tej pory, nie znajdowałem ich dość szybko.
Gdy trafiłem do nowej pracy, dojeżdżałem przez prawie dwa miesiące po 3 godziny dziennie, w pracy po 8 godzin przed monitorem i w domu jeszcze około 4, weekendy też przed komputerem. Chęć dobrego wykonania pracy spowodowała, że nie zauważyłem, że pracuję efektywniej od 6 letnich pracowników, ci odwrócili się, bez ich pomocy nie byłem w stanie już funkcjonować w nowym otoczeniu. Ot taki ostracyzm. Powodem takiego trybu życia było jednak to, że nie mogłem pisać w obecności osób z wyższym statusem społecznym, zawodowym, wywodzących się z rodzin inteligenckich. Ciężko rozmawiać z takimi osobami (autorytetami), gdy wcześniej przez dwa lata przebywałem wyłącznie ze sobą. Nie mogłem się też przemóc i prosić o pomoc w pracy. Sam szukałem rozwiązań, tak jak do tej pory, nie znajdowałem ich dość szybko.