01 Lut 2014, Sob 18:54, PID: 379146
Jestem tu nowy. Fobia społeczna bardzo wypaczyła moje życie we wszystkich możliwych obszarach. Czego ja nie próbowałem, jakich metod się nie imałem! Wszystko na nic, dopóki nie odkryłem terapii Richardsa. Stosowałem ją od grudnia 2013 przez sześć tygodni. Zmiany były/są bardzo obiecujące. Na przeszkodzie stanęła mi jednak moja stara wada – niekonsekwencja. Jak tylko jest lepiej, od razu odpuszczam. Wiem, że tak daleko nie zajdę – fobia wraca i ja wracam do punktu wyjścia. Ponieważ jestem zdeterminowany definitywnie się rozprawić z tym problemem, mam pytanie do uczestników forum. Czy ktoś z Was nie byłby zainteresowany „pracą w parze”, a to w celu utrzymania konsekwencji w stosowaniu się do terapii? Pomysł jest zaczerpnięty z innej metody samopomocowej i sam go już w przeszłości sprawdziłem – działa. Polega on na tym, że dwóch ludzi umawia się na codzienny (w miarę możliwości) kontakt telefoniczny/scypowy w celu podzielenia się doświadczeniem terapii z kolejnego dnia. Kontakt trwa kilka minut, każda ze stron mówi tylko to co chce powiedzieć, przy czym istotne jest, żeby nie łgać. Chodzi o głośne przyznanie się wobec drugiego człowieka, w jakim zakresie stosowałem terapię, a w jakim nie. Jeśli danego dnia nie stosowałem się do terapii, to uczciwie o tym wprost mówię. Wypowiedzi nie podlegają ocenianiu ani komentowaniu przez drugą stronę. Druga strona może jednak, jeśli chce, opowiedzieć o własnym doświadczeniu w zakresie problemu poruszonego przez rozmówcę. Generalnie, w stosunku do drugiej strony obowiązuje zasada absolutnej życzliwości i uczciwości. Układ można rozwiązać w każdej chwili. Zasadniczo, jest to układ maksymalnie na 20 tygodni – tyle trwa terapia Richardsa. Najlepiej pracować w parach, w których odpadają ewentualne konteksty seksualne itp. (np. dwaj mężczyźni hetero), ale to nie jest żelazny wymóg. Można sobie wyobrazić, że para mieszana też będzie dobrze funkcjonować. Tak jak pisałem, już w przeszłości miałem problem z konsekwencją w stosowaniu innej metody i właśnie współpraca z drugą osobą bardzo pomogła nam obu. Sam w życiu nie zdobyłbym się na taką konsekwencję, jaka stała się wtedy moim udziałem. Jeśli ktoś jest tym zainteresowany. to proszę o sygnał.