05 Maj 2014, Pon 19:28, PID: 391932
Ja również miałem problem ze zrozumieniem początku terapii, ale wyjaśniłem sobie to w inny sposób. Po pierwsze wprowadziłbym tutaj rozróżnienie pomiędzy negatywnymi myślami a lękiem. Jako negatywne myśli rozumiem zamartwianie się i rozpamiętywanie typu: leżę rano w łóżku i rozmyślam jaki to beznadziejny dzień mnie czeka, później ciągle myślę jaki to ja beznadziejny jestem, nic mi się nie udaje, rozpamiętuje wszystkie swoje błędy, itp. W tym przypadku należy stosować rozproszenia, czyli zająć się czymś innym, aby się tak nie zamartwiać i nie skupiać się na tych myślach (zatrzymywać antsy). Z kolei jako lęk rozumiem sytuację np. mam gdzieś zadzwonić i wtedy dopada mnie lęk, zaczynam się denerwować, trzęsę się, pocę, myślę o tym strachu, o tym że jak zadzwonię to najpierw mnie ktoś wyśmieje a później jeszcze zje. W tym przypadku ma zastosowanie paradoks walki, a więc nie walczyć z lękiem i spróbować odwrócić lękowe myśli: "kiedyś miałem problemy z dzwonieniem, ale teraz to zrobię, nic mi się nie stanie i po wszystkim będę szczęśliwy". Do tego dochodzi jeszcze spalanie adrenaliny ale to chyba przed Tobą jeszcze.
Przynajmniej ja tak ten początek terapii rozumiem.
Przynajmniej ja tak ten początek terapii rozumiem.