30 Maj 2014, Pią 17:31, PID: 394372
W szkole podstawowej wmawiali mi, że jestem nieśmiały, w szkole średniej, że jestem indywidualista,a na studiach że mam fobie społeczną
W moim przypadku jest tak jak napisałeś w pierwszym poście, zwyczajnie mam na wszystko wyje.... i koncentruje się na tym co sprawia mi przyjemność.
W całym swoim życiu miałem jedną kobietę i na szczęście udało mi się stracić cnotę. Żadnych innych związków nie planuję, bo to juź raczej nie jest możliwe.
Żeby nie zamknąć się w domu, szukam sobie jakiś celów. Teraz chce sobie kupić samochód sportowy ( nawet nie wiem po co mi taki, jak ja nie jadę szybciej, niż 100 ), a więc pracuje więcej, niż zawsze. Inwestuję na giełdzie, na forex, posiadam kilkanaście mieszkań pod wynajem, a więc jest co robić i gdzie chodzić .
Wszystko robię na max. stresie i nawet wtedy, gdy do tego stresu nie ma powodu. Wiadomo giełda swieci czerwienią, Forex to klasyczna spekulacja, a więc ryzyko jest potężne, a ja zamiast stresować się tym, że mogę coś stracić, to stresuje się zupełnie innym . np. żeby ktoś kto stoi zboku nie chciał czegoś i nie zapytał mnie o coś.
Nie wiem co to znaczy iść do banku albo do urzędu na luzie, bo ja zawsze idę na pełnym stresie, jakbym był jakimś menelem albo złodziejem . Najgorzej jest jak mam iść do skarbówki, bo mimo tego,ze wiem, że wszystko w papierach jest ok, to mam taki stres, że trzęsie mnie jakbym miał dilirke.
W sumie mógłbym założyć rodzinę, bo finansowo wyglądam bardzo dobrze, charakter mam taki, że jak ktoś chce szukać konsensusu, to go ze mną znajdzie, a cały czas mam takie uczucie, że jestem jakiś gorszy.
Nie wiem dlaczego mam taką niską samoocenę i nie rozumiem tego.
Mnie w mojej rodzinie (zreszta nie tylko w rodzinie) mają mnie za bufona, inteligencika, sztywniaka itd. gdzie prawda jest zupełnie inna . Nie wiem, może faktycznie jakoś inaczej myślę, bo przykładowo mąż mojej kuzynki, to taki zwykły głupek, który regularnie robi z siebie pajaca. O niczym innym nie opowiada tylko o seksie, żadnej normalnej rozmowy, zalewa się w trupa, a wszyscy uważają go za duszę towarzystwa, i on się z tym bardzo dobrze czuje .
W sumie wali mnie to wszystko , widocznie noszę jakiś krzyż, tylko żebym wiedział za co,
Mam już 34 lata i oby do 40
W moim przypadku jest tak jak napisałeś w pierwszym poście, zwyczajnie mam na wszystko wyje.... i koncentruje się na tym co sprawia mi przyjemność.
W całym swoim życiu miałem jedną kobietę i na szczęście udało mi się stracić cnotę. Żadnych innych związków nie planuję, bo to juź raczej nie jest możliwe.
Żeby nie zamknąć się w domu, szukam sobie jakiś celów. Teraz chce sobie kupić samochód sportowy ( nawet nie wiem po co mi taki, jak ja nie jadę szybciej, niż 100 ), a więc pracuje więcej, niż zawsze. Inwestuję na giełdzie, na forex, posiadam kilkanaście mieszkań pod wynajem, a więc jest co robić i gdzie chodzić .
Wszystko robię na max. stresie i nawet wtedy, gdy do tego stresu nie ma powodu. Wiadomo giełda swieci czerwienią, Forex to klasyczna spekulacja, a więc ryzyko jest potężne, a ja zamiast stresować się tym, że mogę coś stracić, to stresuje się zupełnie innym . np. żeby ktoś kto stoi zboku nie chciał czegoś i nie zapytał mnie o coś.
Nie wiem co to znaczy iść do banku albo do urzędu na luzie, bo ja zawsze idę na pełnym stresie, jakbym był jakimś menelem albo złodziejem . Najgorzej jest jak mam iść do skarbówki, bo mimo tego,ze wiem, że wszystko w papierach jest ok, to mam taki stres, że trzęsie mnie jakbym miał dilirke.
W sumie mógłbym założyć rodzinę, bo finansowo wyglądam bardzo dobrze, charakter mam taki, że jak ktoś chce szukać konsensusu, to go ze mną znajdzie, a cały czas mam takie uczucie, że jestem jakiś gorszy.
Nie wiem dlaczego mam taką niską samoocenę i nie rozumiem tego.
Mnie w mojej rodzinie (zreszta nie tylko w rodzinie) mają mnie za bufona, inteligencika, sztywniaka itd. gdzie prawda jest zupełnie inna . Nie wiem, może faktycznie jakoś inaczej myślę, bo przykładowo mąż mojej kuzynki, to taki zwykły głupek, który regularnie robi z siebie pajaca. O niczym innym nie opowiada tylko o seksie, żadnej normalnej rozmowy, zalewa się w trupa, a wszyscy uważają go za duszę towarzystwa, i on się z tym bardzo dobrze czuje .
W sumie wali mnie to wszystko , widocznie noszę jakiś krzyż, tylko żebym wiedział za co,
Mam już 34 lata i oby do 40