15 Wrz 2014, Pon 11:51, PID: 411314
Zas napisał(a):No właśnie, tego udawania, ze cos sprawia mi przyjemność, że z kimś sie przyjemnie o pierdołach, tego manipulowania ludźmi, tej pozornej sympatii dla osiągania korzyści i cełów - nie tylko tym mocnej nie potrafię wprowadzać w czyn, im dalej udawaniu od prawdy, ale wciąż nie potrafię zaakceptować. Odrzuca mnie, brzydzi, z trudem przekonuję siebie samego, że korzyści mogą przewyższyć i czasem przewyższają niedogodności.Też by mnie brzydziło jakbym tak na to patrzył. Gadka szmatka to tylko narzędzie, która umożliwia poznawanie ludzi. Jak wyjście na lody. Panienko częstochowska! Czemu zaraz manipulacja i jakiś mega wysiłek w ukrywaniu prawdy.
Zas napisał(a):No i tu właśnie pojawia się konieczność rozwinięcia w sobie umiejętności o niczym nawet z tymi, którzy nas wku...ą albo których mamy gdzieś... no bo weźmy taka sytuację, ze dobry znajomy/dobra znajoma mówi, że jak dziś jechał/a na uczelnię, to tak było zimno i drogi śliskie... ok, negatywnych emocji brak, ba, to może być równie dobre jak Cut the rope. Ale gdyby mnie jakaś sąsiadka zaczepiła w stylu "O, dzień dobry! No, ale dzisiaj paskudnie - ślisko!... Tam pod sklepem lodu tyle, i nawet nie posypane." - to nie wiem jak udawać miłego. Tzn. wiem, jakoś bym udal, ale nie pogadał zbyt wiele poza "faktycznie", a potem miałbym ochotę wyrwać słupek z ogrodzenia i ponap...ać komuś w samochód.Najlepszym sposobem (dla mnie) na polubienie o niczym jest rozwijanie poczucia humoru, bo dzięki temu gadka-szmatka staje się przyjemna, bo i często zabawna. Nawet jak się pierdzieli o śliskim chodniku. Ludzie na ogół nie podchodzą do gadki na poważnie, więc chętnie żartują. Wiadomo też, że nie zawsze spotkasz się z kimś kto będzie miał podobne poczucie humoru, ale nikt nie każe nikomu rozmawiać ze wszystkimi ludźmi.