03 Lis 2014, Pon 16:20, PID: 419112
Witam Was wszystkich serdecznie :-)
Jestem nowa na tym forum. I jak większość z Was przypuszczam, że mam fobię społeczną. Dopiero niedawno sobie to uświadomiłam.
Miesiąc temu zaczęłam studia. Na rozpoczęcie poszłam z pozytywnym nastawieniem, w wakacje nawet nie mogłam się ich doczekać. Cieszyłam się, że poznam wielu ludzi i może w końcu będę lubiana przez duże grono osób, tak jak zawsze chciałam, żeby było. Przez pierwsze kilka dni było w porządku, poznałam ludzi z mojej grupy, a także z poza niej. Jednak już w drugim tygodniu zaczęły się moje problemy. Zauważyłam, że większość mojej grupy ma już jakąś znajomą. Ja nie miałam żadnej bliższej koleżanki. I wtedy poczułam się strasznie. Pomyślałam sobie, że nie zaprzyjaźnię się z nikim. Na zajęciach ledwo wstrzymywałam płacz. Chciałam jakoś 'wejść' do jakiejś grupki, ale nie potrafię się odezwać. Mam wrażenie, że jestem tam niechciana. Kiedy siedzę sama na przerwach czuję się fatalnie. Mam wrażenie, że ludzie z mojej grupy mnie obgadują i krytykują przez to. Gdy idę do tablicy rozwiązać jakieś zadanie czuję jak się ze mnie śmieją i komentują mój wygląd. Przez to wszystko strasznie stresuję się każdym dniem. Często mam takie myśli, żeby rzucić te studia i pójść do jakiejś pracy. Ostatnio miałam trochę wolnego czasu i zaczęłam myśleć nad moim problem. Zrozumiałam, że zaczął się on o wiele wcześniej. Od zawsze byłam nieśmiała. W gimnazjum rozmawiałam tylko z paroma osobami, bo czułam się gorsza od reszty. Wydawało mi się, że mnie nie lubią, wyśmiewają się ze mnie. Później rzeczywiście tak było Gdy byłam na spotkaniu z przyjaciółkami i poznawałyśmy kogoś nowego, w ogóle się nie odzywałam. Potrafiłam milczeć nawet przez kilkadziesiąt minut. Po jakimś czasie zaczęłam bać się tych spotkań. Bałam się, że znowu będę w takiej sytuacji i znów nie będę nic mówić. Zerwałam, więc kontakt z tymi przyjaciółkami. Chciałabym żyć normalnie, jak każda nastolatka. Nie chodzę na imprezy, nie piję alkoholu wśród ludzi, stresuję się każdą rozmową przez telefon z nieznajomą osobą. Nawet głupie zamówienie pizzy jest dla mnie problemem. Często się czerwienię, nie umiem flirtować z mężczyznami. Czuję się strasznie samotna. Chcę żyć normalnie a jestem bardzo ograniczona. Dodatkowo cierpię na nerwicę. Napisałam to bo musiałam się wygadać, a wiem, że Wy mnie zrozumiecie.
Jestem nowa na tym forum. I jak większość z Was przypuszczam, że mam fobię społeczną. Dopiero niedawno sobie to uświadomiłam.
Miesiąc temu zaczęłam studia. Na rozpoczęcie poszłam z pozytywnym nastawieniem, w wakacje nawet nie mogłam się ich doczekać. Cieszyłam się, że poznam wielu ludzi i może w końcu będę lubiana przez duże grono osób, tak jak zawsze chciałam, żeby było. Przez pierwsze kilka dni było w porządku, poznałam ludzi z mojej grupy, a także z poza niej. Jednak już w drugim tygodniu zaczęły się moje problemy. Zauważyłam, że większość mojej grupy ma już jakąś znajomą. Ja nie miałam żadnej bliższej koleżanki. I wtedy poczułam się strasznie. Pomyślałam sobie, że nie zaprzyjaźnię się z nikim. Na zajęciach ledwo wstrzymywałam płacz. Chciałam jakoś 'wejść' do jakiejś grupki, ale nie potrafię się odezwać. Mam wrażenie, że jestem tam niechciana. Kiedy siedzę sama na przerwach czuję się fatalnie. Mam wrażenie, że ludzie z mojej grupy mnie obgadują i krytykują przez to. Gdy idę do tablicy rozwiązać jakieś zadanie czuję jak się ze mnie śmieją i komentują mój wygląd. Przez to wszystko strasznie stresuję się każdym dniem. Często mam takie myśli, żeby rzucić te studia i pójść do jakiejś pracy. Ostatnio miałam trochę wolnego czasu i zaczęłam myśleć nad moim problem. Zrozumiałam, że zaczął się on o wiele wcześniej. Od zawsze byłam nieśmiała. W gimnazjum rozmawiałam tylko z paroma osobami, bo czułam się gorsza od reszty. Wydawało mi się, że mnie nie lubią, wyśmiewają się ze mnie. Później rzeczywiście tak było Gdy byłam na spotkaniu z przyjaciółkami i poznawałyśmy kogoś nowego, w ogóle się nie odzywałam. Potrafiłam milczeć nawet przez kilkadziesiąt minut. Po jakimś czasie zaczęłam bać się tych spotkań. Bałam się, że znowu będę w takiej sytuacji i znów nie będę nic mówić. Zerwałam, więc kontakt z tymi przyjaciółkami. Chciałabym żyć normalnie, jak każda nastolatka. Nie chodzę na imprezy, nie piję alkoholu wśród ludzi, stresuję się każdą rozmową przez telefon z nieznajomą osobą. Nawet głupie zamówienie pizzy jest dla mnie problemem. Często się czerwienię, nie umiem flirtować z mężczyznami. Czuję się strasznie samotna. Chcę żyć normalnie a jestem bardzo ograniczona. Dodatkowo cierpię na nerwicę. Napisałam to bo musiałam się wygadać, a wiem, że Wy mnie zrozumiecie.