11 Lis 2014, Wto 19:02, PID: 420082
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lis 2014, Wto 19:07 przez Placebo.)
Z kokainą, amfetaminą niestety też tak jest, najpierw super, później się stopniowo samopoczucie się pogarsza, mogą być bóle, np. głowy jak u mnie. Ale zejście to sprawa indywidualna, niektórym to w ogóle nie przeszkadza.
Może nie w większą depresję niż przed leczeniem ale może ona np. wrócić po odstawieniu, chociaż wydawałoby się, że jest wyleczona. Nie powiem ci ogólnie jak to jest ale w moim przypadku było tak, że prubując odstawić po prostu się załamałam psychicznie, byłam rozchwiana emocjonalnie, czasami byłam cholerykiem a innym razem przesypiałam całe dnie w poczuciu beznadziejności i było znacznie gorzej niż przed leczeniem. Nie mogłam tak wytrzymać, po jakimś czasie szłam po kolejne recepty. To błędne koło. Nie idzie się wyplątać. Jestem na trochę mniejszych dawkach, mam nadzieję że kiedyś w ogóle będę mogła to odstawić i żyć normalnie.
Nie wiem jak u innych osób ale w necie wielu się wypowiada na temat takich leków i to raczej nie są pozytywne opinie, zwłaszcza SSRI i cośtam jeszcze. Warto poszperać a nie opierać się tylko na tym jak psychiatra czy psycholog ci powie, że w twojej sytuacji to potrzebne, że pomoże ci wyleczyć chorobę, że nie uzależnia, że bierzesz tabletkę i jest różowo, bo tak wcale nie jest a taki psychiatra nie zrozumie twojej sytuacji tak jak osoby, które doświadczyły podobnego problemu. Chce ci wypisać receptę, żebyś przestał się mu żalić i sobie poszedł. Tylko mało kto wspomni o niezliczonych efektach ubocznych czy o zespole odstawiennym, który może trwać latami, bo przecież po co...
Z ciekawości poszperałam w necie sama, mam coś ciekawego
Whitaker uznaje, że antydepresanty i inne leki psychiatryczne często dają krótkoterminową ulgę, co tłumaczy dlaczego wielu lekarzy i pacjentów tak głęboko wierzy w ich zbawcze skutki. Whitaker przekonuje jednak, że w dłuższym okresie czasu leki mogą uczynić pacjenta jeszcze bardziej chorym niż, gdyby w ogóle ich nie brał.
Whitaker zgromadził kliniczne dowody i indywidualne historie świadczące o tym, że gdy pacjent przestawał brać SSRI, depresja stawała się jeszcze dotkliwsza niż przed rozpoczęciem leczenia.
SSRI odznaczają się szeroką gamą różnych skutków ubocznych, np. bezsenności, dysfunkcji seksualnych, apatii, skłonności samobójczych i manii, która może doprowadzić do zdiagnozowania i leczenia pacjenta na zaburzenie afektywne-dwubiegunowe.
U mnie w połączeniu z alkoholem były też omamy, siedziałam w łóżku i bałam się wychodzić spod kołdry. 8I
Co ciekawe, w tym (najgorszym chyba okresie mojego życia) po odstawieniu zadziwiająco dobrze szło mi na wf, chodzi o grę w piłkę przede wszystkim, czego zawsze nie lubiłam. Od kiedy zaczęłam brać znów mi nie idzie. Te leki mają też chyba jakiś związek z koordynacją psycho-ruchową czy orientacją. Nieraz leci do mnie piłka a ja tego nie zauważam albo nie zareaguję.
Może nie w większą depresję niż przed leczeniem ale może ona np. wrócić po odstawieniu, chociaż wydawałoby się, że jest wyleczona. Nie powiem ci ogólnie jak to jest ale w moim przypadku było tak, że prubując odstawić po prostu się załamałam psychicznie, byłam rozchwiana emocjonalnie, czasami byłam cholerykiem a innym razem przesypiałam całe dnie w poczuciu beznadziejności i było znacznie gorzej niż przed leczeniem. Nie mogłam tak wytrzymać, po jakimś czasie szłam po kolejne recepty. To błędne koło. Nie idzie się wyplątać. Jestem na trochę mniejszych dawkach, mam nadzieję że kiedyś w ogóle będę mogła to odstawić i żyć normalnie.
Nie wiem jak u innych osób ale w necie wielu się wypowiada na temat takich leków i to raczej nie są pozytywne opinie, zwłaszcza SSRI i cośtam jeszcze. Warto poszperać a nie opierać się tylko na tym jak psychiatra czy psycholog ci powie, że w twojej sytuacji to potrzebne, że pomoże ci wyleczyć chorobę, że nie uzależnia, że bierzesz tabletkę i jest różowo, bo tak wcale nie jest a taki psychiatra nie zrozumie twojej sytuacji tak jak osoby, które doświadczyły podobnego problemu. Chce ci wypisać receptę, żebyś przestał się mu żalić i sobie poszedł. Tylko mało kto wspomni o niezliczonych efektach ubocznych czy o zespole odstawiennym, który może trwać latami, bo przecież po co...
Z ciekawości poszperałam w necie sama, mam coś ciekawego
Whitaker uznaje, że antydepresanty i inne leki psychiatryczne często dają krótkoterminową ulgę, co tłumaczy dlaczego wielu lekarzy i pacjentów tak głęboko wierzy w ich zbawcze skutki. Whitaker przekonuje jednak, że w dłuższym okresie czasu leki mogą uczynić pacjenta jeszcze bardziej chorym niż, gdyby w ogóle ich nie brał.
Whitaker zgromadził kliniczne dowody i indywidualne historie świadczące o tym, że gdy pacjent przestawał brać SSRI, depresja stawała się jeszcze dotkliwsza niż przed rozpoczęciem leczenia.
SSRI odznaczają się szeroką gamą różnych skutków ubocznych, np. bezsenności, dysfunkcji seksualnych, apatii, skłonności samobójczych i manii, która może doprowadzić do zdiagnozowania i leczenia pacjenta na zaburzenie afektywne-dwubiegunowe.
U mnie w połączeniu z alkoholem były też omamy, siedziałam w łóżku i bałam się wychodzić spod kołdry. 8I
Co ciekawe, w tym (najgorszym chyba okresie mojego życia) po odstawieniu zadziwiająco dobrze szło mi na wf, chodzi o grę w piłkę przede wszystkim, czego zawsze nie lubiłam. Od kiedy zaczęłam brać znów mi nie idzie. Te leki mają też chyba jakiś związek z koordynacją psycho-ruchową czy orientacją. Nieraz leci do mnie piłka a ja tego nie zauważam albo nie zareaguję.