25 Lis 2014, Wto 20:41, PID: 422638
Ja z własnej głupoty wpakowałam się w toksyczną relację, która miała wpływ na moje obecne problemy w relacjach z ludźmi. Nie wiem czy byłam ofiarą przemocy psychicznej, bardzo kocham tę osobę, a kiedy w grę wchodzą uczucia trudno jest wydawać jednoznaczne osądy... Zaufałam mojej mamie, która jest mądrą kobietą, ona powiedziała mi, że mam syndrom ofiary. I dopuściłam do siebie myśl, że mogłam czasem czuć się upodlona. Bardzo długo traktowałam tego człowieka jak swojego najlepszego przyjaciela, ale zrobiłam krok żeby się odciąć, chociaż to był potworny strach... Dzięki mamie znalazłam odwagę.
Jeszcze jedna rzecz mnie męczy, muszę to z siebie wywalić. Miałam wrażenie, że jedna osoba z mojej rodziny zachowywywała się wobec mnie niestosownie. Odrzucam tę myśl, ale ona często wraca... Nie chodzi o takie oczywiste molestowanie, raczej czułam zaburzenie w relacji, odbierałam ją jako zbyt damsko-męską. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, umarłabym. Jeśli to tylko moja chora wyobraźnia fobika, to skrzywdziłabym kogoś bardzo mi bliskiego. Kiedy o tym myślę, czuję, że to obrzydliwe. Jest mi wstyd, że dopuszczam taką myśl. Ale zawsze pozbawiam się kobiecości przy tej osobie...
Jeszcze jedna rzecz mnie męczy, muszę to z siebie wywalić. Miałam wrażenie, że jedna osoba z mojej rodziny zachowywywała się wobec mnie niestosownie. Odrzucam tę myśl, ale ona często wraca... Nie chodzi o takie oczywiste molestowanie, raczej czułam zaburzenie w relacji, odbierałam ją jako zbyt damsko-męską. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, umarłabym. Jeśli to tylko moja chora wyobraźnia fobika, to skrzywdziłabym kogoś bardzo mi bliskiego. Kiedy o tym myślę, czuję, że to obrzydliwe. Jest mi wstyd, że dopuszczam taką myśl. Ale zawsze pozbawiam się kobiecości przy tej osobie...