11 Gru 2014, Czw 12:33, PID: 424716
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Gru 2014, Czw 12:37 przez kiker173.)
edit: jest jeszcze jedna praca o której nie wspomniałem a też odcisnęła(ludzie) swoje piętno na mojej osobie.
Podobno wizyty na NFZ są krótkie i trwają do 30 minut to prawda ? Czy na pierwszej wizycie już są przepisywane leki i stawiana jest diagnoza ?
Przed chwilą np takie coś maznąłem na inne forum(a napisałem już kilkakrotnie więcej jak to wszystko powiedzieć?):
Mam 23 lata. Zdaję się na urząd pracy. Wczoraj się zarejestrowałem i trafiłem na bardzo miłą Panią. Powiedziałem że najpierw chciałbym pójść do poradni zdrowia psychicznego i dzięki temu wyznaczyła mi kolejny termin dopiero za miesiąc. Pocieszała mnie żebym uwierzył w siebie ale ja zawsze podejrzliwy miałem na te słowa wyłożone, a dlaczego? Dlatego że od dziecka każdy mnie ignoruje, wyśmiewa się ze mnie lub wykorzystuje. Jak mam stany depresyjne to wtedy usiłuje się mi pomóc mówiąc uwierz w siebie, głowa do góry, lub wtedy gdy sytuacja wymaga by tak powiedzieć (np. w urzędzie pracy gdy powiedziałem że mam fobię społeczną).
Miałem praktyki 1 miesiąc - na szczęście w firmie pracowała tylko jedna młoda kobieta z którą sobie gawędziłem(gdy były dwie osoby to mnie już ignorowano ale co tam przynajmniej mi nie dokuczano bo każdy skupiał się na pracy poza tym to znajomy taty był właścicielem firmy więc też inaczej do mnie podchodzili) , a tak to ciągle gdzieś autem jeździliśmy i czyściliśmy drukarki.
Nikomu nie życzę pracy przez agencję pracy tymczasowej na produkcji. Agencje takie wybierają najgorsze firmy ale ta to już przesada. Miałem pracować przez 3 dni na zlecenie. Pierwszego dnia panika, niewyobrażalny stres. Każdy pracował w grupie 6,8 osobowej. Trafiłem na taką grupę w której pracowali liderzy, imprezowicze jak ja to nazywam - takiemu musisz lizać d..ę bo każdy takiego lubi. Więc zadawał mi różne pytania, czy już "ruchałem" co chce robić w przyszłości i takie tam. Widać było że jestem dla niego toksyczny i że źle się czuję w moim towarzystwie więc żeby się lepiej poczuć zadawał mi pytania - chciał żebym coś mówił bo nie znosi milczenia. Chciał mi nawet załatwić dziewczynę na jedną noc czy żebym z nim poszedł na imprezę. Ja odmówiłem i się zaczęło wyśmiewanie się ze mnie że jestem pedałem i ostatecznie byłem ofiarą mobingu gdy wszystkim swoim kolegom z pracy a miał ich od groma mówił że lizałem się chłopakiem przed halą, proponowanie wszystkim mężczyznom którzy przechodzili koło naszego stołu w pracy czy chcesz takiego na noc ? Wtedy to już wszyscy się ze mnie śmiali. Próbowałem się trzymać od niego z daleka, zamiatałem halę a on że jak będzie wyżej to mi załatwi miotłę i będę mógł sobie pracować.
Takie są moje doświadczenia w pracy. Ciągle teraz siedzę w domu, boję się wyjść do sklepu (duży strach przed sprzedawcą i dlatego że mogę spotkać niemiłą moim oczom osobę która powoduje u mnie taki atak paniki że lepiej nie pytać). Do autobusów się przyzwyczaiłem a przez kilka lat ciągle w nich srałem w gacie, z ogromnego stresu bolało mnie serce. Teraz głowa spuszczona na podłogę lub w szybę i jakoś to leci do przystanku końcowego. Niektórzy ludzie się na mnie lampią jak by nie było innego obiektu do oglądania. Do urzędu pracy też mogę pójść bo jedyny stres to wtedy gdy musisz czekać na swoją kolej ale urząd pracy jest ogromny i można usiąść gdzieś na uboczu. Wiadomo panika jest ale mniejsza bo mam świadomość że zaraz stamtąd wyjdę.
Podobno wizyty na NFZ są krótkie i trwają do 30 minut to prawda ? Czy na pierwszej wizycie już są przepisywane leki i stawiana jest diagnoza ?
Przed chwilą np takie coś maznąłem na inne forum(a napisałem już kilkakrotnie więcej jak to wszystko powiedzieć?):
Mam 23 lata. Zdaję się na urząd pracy. Wczoraj się zarejestrowałem i trafiłem na bardzo miłą Panią. Powiedziałem że najpierw chciałbym pójść do poradni zdrowia psychicznego i dzięki temu wyznaczyła mi kolejny termin dopiero za miesiąc. Pocieszała mnie żebym uwierzył w siebie ale ja zawsze podejrzliwy miałem na te słowa wyłożone, a dlaczego? Dlatego że od dziecka każdy mnie ignoruje, wyśmiewa się ze mnie lub wykorzystuje. Jak mam stany depresyjne to wtedy usiłuje się mi pomóc mówiąc uwierz w siebie, głowa do góry, lub wtedy gdy sytuacja wymaga by tak powiedzieć (np. w urzędzie pracy gdy powiedziałem że mam fobię społeczną).
Miałem praktyki 1 miesiąc - na szczęście w firmie pracowała tylko jedna młoda kobieta z którą sobie gawędziłem(gdy były dwie osoby to mnie już ignorowano ale co tam przynajmniej mi nie dokuczano bo każdy skupiał się na pracy poza tym to znajomy taty był właścicielem firmy więc też inaczej do mnie podchodzili) , a tak to ciągle gdzieś autem jeździliśmy i czyściliśmy drukarki.
Nikomu nie życzę pracy przez agencję pracy tymczasowej na produkcji. Agencje takie wybierają najgorsze firmy ale ta to już przesada. Miałem pracować przez 3 dni na zlecenie. Pierwszego dnia panika, niewyobrażalny stres. Każdy pracował w grupie 6,8 osobowej. Trafiłem na taką grupę w której pracowali liderzy, imprezowicze jak ja to nazywam - takiemu musisz lizać d..ę bo każdy takiego lubi. Więc zadawał mi różne pytania, czy już "ruchałem" co chce robić w przyszłości i takie tam. Widać było że jestem dla niego toksyczny i że źle się czuję w moim towarzystwie więc żeby się lepiej poczuć zadawał mi pytania - chciał żebym coś mówił bo nie znosi milczenia. Chciał mi nawet załatwić dziewczynę na jedną noc czy żebym z nim poszedł na imprezę. Ja odmówiłem i się zaczęło wyśmiewanie się ze mnie że jestem pedałem i ostatecznie byłem ofiarą mobingu gdy wszystkim swoim kolegom z pracy a miał ich od groma mówił że lizałem się chłopakiem przed halą, proponowanie wszystkim mężczyznom którzy przechodzili koło naszego stołu w pracy czy chcesz takiego na noc ? Wtedy to już wszyscy się ze mnie śmiali. Próbowałem się trzymać od niego z daleka, zamiatałem halę a on że jak będzie wyżej to mi załatwi miotłę i będę mógł sobie pracować.
Takie są moje doświadczenia w pracy. Ciągle teraz siedzę w domu, boję się wyjść do sklepu (duży strach przed sprzedawcą i dlatego że mogę spotkać niemiłą moim oczom osobę która powoduje u mnie taki atak paniki że lepiej nie pytać). Do autobusów się przyzwyczaiłem a przez kilka lat ciągle w nich srałem w gacie, z ogromnego stresu bolało mnie serce. Teraz głowa spuszczona na podłogę lub w szybę i jakoś to leci do przystanku końcowego. Niektórzy ludzie się na mnie lampią jak by nie było innego obiektu do oglądania. Do urzędu pracy też mogę pójść bo jedyny stres to wtedy gdy musisz czekać na swoją kolej ale urząd pracy jest ogromny i można usiąść gdzieś na uboczu. Wiadomo panika jest ale mniejsza bo mam świadomość że zaraz stamtąd wyjdę.