18 Gru 2014, Czw 22:03, PID: 425592
Ciężkie te pytania, chyba jestem za bardzo ograniczony żeby tak z miejsca znaleźć na nie odpowiedź. Ale spróbuję, co do pierwszego to wzięło się chyba z zbytniego zapatrzenia w innych, traktowania każdego jako lepszego od siebie i tego porównywania siebie do innych. Mam chyba jakoś spaczony system wartości, bo widząc jakiegoś przestępce widzę w nim kogoś lepszego, bo jest wyrazisty, miał odwagę dajmy na to zabić kogoś czy ukraść coś. A ja jestem taki nijaki. Drugie: i tu za bardzo nie wiem o co chodzi z tą zamianą ról, takie przejście z ofiary w kata czy coś w tym stylu ? Trzecie: kto jest za to odpowiedzialny ? Trochę winię za to rodziców, oni też są ulegli, pełni lęków, ojciec jest nerwowy i ja jestem bardzo podobny do niego. Ale chyba Ci chodzi o bardziej ogólne spojrzenie na nasz świat. Nie umiem za bardzo filozofować więc sie za bardzo nie bedę wypowiadał, wydaje mi się, że wartości w dzisiejszych czasach kreuje otaczająca nas idealność, piękni uśmiechnięci ludzie bez wad, pewni siebie, umiejący się promować i bawić. Patrząc na bajki dla dzieci czasem można się za głowę złapac jakie rzeczy są tam pokazywane. Cwaniactwo, szydzenie z innych parcie na bycie najlepszym. Skutki tego są takie, że wielu ludzi porównuje siebie do tych "fajniejszych", silnych i zdecydowanych. Jeśli się temu poddamy, możemy zatonąć w marazmie na długi czas, kopiąc pod sobą co raz większy dół.
Zabawa w klubie nie jest dla mnie jakąś wartością, tylko kojarzy mi się z jakąś fajnością, umiejetnoscia kontaktu z innymi bo na tym punkcie mam obsesje, ciągle wydaje mi się że to ja musze narzucać temat i być duszą towarzystwa. A jak nad tym się zastanowić to wystarczy jeden telefon i mam co robić w weekend, chociaż nie jestem jakimś gwiazdorem i to jest dla mnie przykre, że nie mam np. koleżanek, nie jestem taki hop do przodu i w ogóle. Wydaje mi się to ciotowate, żeby młody chłopak nie umiał rwać dziewczyn i był wstydliwy.
Zabawa w klubie nie jest dla mnie jakąś wartością, tylko kojarzy mi się z jakąś fajnością, umiejetnoscia kontaktu z innymi bo na tym punkcie mam obsesje, ciągle wydaje mi się że to ja musze narzucać temat i być duszą towarzystwa. A jak nad tym się zastanowić to wystarczy jeden telefon i mam co robić w weekend, chociaż nie jestem jakimś gwiazdorem i to jest dla mnie przykre, że nie mam np. koleżanek, nie jestem taki hop do przodu i w ogóle. Wydaje mi się to ciotowate, żeby młody chłopak nie umiał rwać dziewczyn i był wstydliwy.