19 Sty 2016, Wto 3:25, PID: 508324
Świetny temat, już się bałem, że tylko ja jestem przewrażliwiony na punkcie poruszania się między ludźmi.
W centrach handlowych i marketach najbardziej wkurza mnie przecinanie drogi, czyli mam tu na myśli sytuację w której idę sobie swoim torem, a tutaj nagle jakieś babsko przecina ci drogę przechodząc z jednej strony na drugą i taka święta krowa nie rozejrzy się ani przedtem, ani potem, mimo, że było o włos od kolizji.
Kolejny irytujący przypadek to poruszanie się chodnikiem. Zawsze trzymam się swojej prawej strony, ale czasem to na nic się zdaje kiedy z naprzeciwka idzie sobie para zakochanych gołąbeczków, czy jakieś laski, które zajmują prawie całą jego szerokość i wtedy ja ląduję prawie poza chodnikiem... No bo w sumie co mam zrobić? Walnąć z bara? Nie wiem czy ja jestem jakiś dziwny, ale zazwyczaj kiedy idę z kimś chodnikiem i to ja idę od wewnętrznej strony i widzę, że osoba idąca z naprzeciwka będzie miała problem ze zmieszczeniem się, to staram się wtedy zrobić jak najwięcej miejsca przysuwając się w stronę towarzysza czy po prostu zostając z tyłu, żeby tamta osoba mogła nas swobodnie minąć. Wydawało mi się to zawsze normalne, ale teraz sobie myślę, że to chyba jednak frajerskie zachowanie, bo w końcu jest 2v1, więc...
Sini napisał(a):Przecież najpierw się wychodzi, to podstawowe zasady społeczne.Dokładnie. Najbardziej mnie wkurza jak wysiadam z pociągu i zawsze znajdą się osoby, które muszą stanąć przed samymi drzwiami zamiast ustawić się po bokach jak reszta i grzecznie czekać aż wszyscy wysiądą.
W centrach handlowych i marketach najbardziej wkurza mnie przecinanie drogi, czyli mam tu na myśli sytuację w której idę sobie swoim torem, a tutaj nagle jakieś babsko przecina ci drogę przechodząc z jednej strony na drugą i taka święta krowa nie rozejrzy się ani przedtem, ani potem, mimo, że było o włos od kolizji.
Kolejny irytujący przypadek to poruszanie się chodnikiem. Zawsze trzymam się swojej prawej strony, ale czasem to na nic się zdaje kiedy z naprzeciwka idzie sobie para zakochanych gołąbeczków, czy jakieś laski, które zajmują prawie całą jego szerokość i wtedy ja ląduję prawie poza chodnikiem... No bo w sumie co mam zrobić? Walnąć z bara? Nie wiem czy ja jestem jakiś dziwny, ale zazwyczaj kiedy idę z kimś chodnikiem i to ja idę od wewnętrznej strony i widzę, że osoba idąca z naprzeciwka będzie miała problem ze zmieszczeniem się, to staram się wtedy zrobić jak najwięcej miejsca przysuwając się w stronę towarzysza czy po prostu zostając z tyłu, żeby tamta osoba mogła nas swobodnie minąć. Wydawało mi się to zawsze normalne, ale teraz sobie myślę, że to chyba jednak frajerskie zachowanie, bo w końcu jest 2v1, więc...
Sini napisał(a):Staram się nie odpuszczać, ale ja należę do tych bardziej uległych fobików i zwykle ustępuje drogi.Też odpuszczam, ale coraz bardziej mam tego dosyć. Chyba czas zgolić łeb na łyso, zaopatrzyć się w prawilną odzież (bluza z kapturem i spodnie z trzema paseczkami), przywdziać groźną minę i wtedy cały chodnik mój, a jak będę wysiadał z pociągu to będzie witał mnie piękny szpaler i nikt bliżej niż na metr się nie zbliży.