09 Paź 2016, Nie 12:23, PID: 583595
Divine napisał(a):Dlaczego nie ma nic o niezaradności i nieudolności córek?Może wynika to z metod wychowawczych przekazywanych z pokolenia na pokolenie, które są wciąż aktualne w naszej polskiej rzeczywistości.
Wg nich córki są przygotowywane do przyszłej roli żony i matki, dzięki czemu zazwyczaj są bardziej samodzielne i zaradne, natomiast synowie mają większą taryfę ulgową, niejednokrotnie są wyręczani nawet w najprostszych obowiązkach domowych.
Sama byłam świadkiem, jak mamusia przywoziła do pracy swojemu dorosłemu synowi II śniadanie, którego zapomniał ...
Albo pakowała walizkę na wyjazd służbowy z wyprasowanymi koszulkami i bielizną na każdy dzień tygodnia.
Hit hitów to prowiant na drogę - mandarynki obrane ze skórki i podzielone na cząstki, żeby synek nie musiał się męczyć...
Zaznaczam, że nie mówię tu o jednej osobie, takie przypadki spotykałam w szkole średniej, na studiach i w pracy, wśród kolegów i znajomych.
Takich przykładów mogłabym mnożyć, natomiast nie zauważyłam podobnych praktyk w stosunku do córek.
Zresztą więź matki z synem często przybiera patologiczny charakter, szczególnie w rodzinach dysfunkcyjnych, kiedy to kobieta swoją nadopiekuńczością rekompensuje sobie brak miłości, czy zainteresowania ze strony partnera.
Boże chroń od takich toksycznych relacji, które potem rzutują na całe życie i uniemożliwiają normalne kontakty z płcią przeciwną.
Nie oznacza to, że nie ma niezaradnych i niesamodzielnych kobiet, zawsze można założyć osobny wątek na ten temat i podyskutować. IMO "nieudolność w wydaniu żeńskim" ma jednak inne przyczyny, wybiegające poza relacje z matką.
W końcu nie bez powodu funkcjonuje w społeczeństwie termin "maminsynek", a jego żeńskiego odpowiednika brak.
Zaznaczam po raz kolejny, że nie wrzucam wszystkich do jednego worka.
Chciałam tylko zwrócić uwagę, że może warto przyjrzeć się naszym relacjom z rodzicami, bo niejednokrotnie tutaj może tkwić źródło problemu. Ale widzę, że nie tędy droga i wybrałam złą formę.
Zresztą przed chwilą dostałam z+ę od przyjaciela (nawiasem mówiąc fobika) za moje wpisy.
Stwierdził, że gdyby mnie nie znał to też odebrałby ten temat, tak jak większość użytkowników...
W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić wszystkich, którzy poczuli się dotknięci. Nie chciałam nikogo osobiście urazić. Ci co mnie znają to wiedzą, a pozostałych pewnie i tak nie przekonam.
anger is a good emotion... use it.