18 Paź 2016, Wto 22:15, PID: 586573
Moim zdaniem uzależnienie jest jak najbardziej związane z lękiem. Bo po co byś pił, gdybyś się nie bał (świata, ludzi, siebie...)? Ale to nawet nie o to chodzi.
Jeśli chirurg ma ci wyleczyć żołądek, to musi ci rozciąć brzuch i ten żołądek zobaczyć, pogrzebać w nim i potem dopiero zaszyje z powrotem.
Z psychoterapią jest tak samo. Jeśli coś ma zostać wyleczone, to musi być najpierw zobaczone na wierzchu. Co z tego, że Ty wiesz o Twoim lęku? Jak grupa ma ci pomóc, jeśli oni nie wiedzą? Albo terapeuta? To samo. Nie czytają w myślach. Poza tym nie będą Cię nawet o to pytać, jeśli Ty nic nie mówisz, bo mogą nie chcieć naruszać Twojej prywatności i intymności, z czystego szacunku nawet. Trochę z własnego dystansu i własnych trudności oczywiście, no ale też dlatego, że nie chcą Cię być może skrzywdzić, nachalnie wdzierając się do Twojego świata. Musisz ich zarosić powoli i powiedzieć "ludzie, help!"
Wiem, pierwsza myśl przychodzi: "nic ich to nie odchodzi, wyśmieją mnie, mają to dup*e". Ale to tylko lękotwórcza myśl. A nie fakt, ani nie obiektywna prawda. Nie wiadomo tak naprawdę, jaka jest prawda.
Myślę, że dobrze Ci idzie, Konrad, zastanawiasz się, masz refleksje, pracujesz między sesjami. Nie pijesz trzy miechy Go on! Powiedz im wszystkim i kropka. No co? Najwyżej Cię śmiechem zabiją, to będziesz martwy i spokój :-P (ja sobie kiedyś tak powiedziałam - niech mnie śmiechem zabiją i będzie spokój...)
Jeśli chirurg ma ci wyleczyć żołądek, to musi ci rozciąć brzuch i ten żołądek zobaczyć, pogrzebać w nim i potem dopiero zaszyje z powrotem.
Z psychoterapią jest tak samo. Jeśli coś ma zostać wyleczone, to musi być najpierw zobaczone na wierzchu. Co z tego, że Ty wiesz o Twoim lęku? Jak grupa ma ci pomóc, jeśli oni nie wiedzą? Albo terapeuta? To samo. Nie czytają w myślach. Poza tym nie będą Cię nawet o to pytać, jeśli Ty nic nie mówisz, bo mogą nie chcieć naruszać Twojej prywatności i intymności, z czystego szacunku nawet. Trochę z własnego dystansu i własnych trudności oczywiście, no ale też dlatego, że nie chcą Cię być może skrzywdzić, nachalnie wdzierając się do Twojego świata. Musisz ich zarosić powoli i powiedzieć "ludzie, help!"
Wiem, pierwsza myśl przychodzi: "nic ich to nie odchodzi, wyśmieją mnie, mają to dup*e". Ale to tylko lękotwórcza myśl. A nie fakt, ani nie obiektywna prawda. Nie wiadomo tak naprawdę, jaka jest prawda.
Myślę, że dobrze Ci idzie, Konrad, zastanawiasz się, masz refleksje, pracujesz między sesjami. Nie pijesz trzy miechy Go on! Powiedz im wszystkim i kropka. No co? Najwyżej Cię śmiechem zabiją, to będziesz martwy i spokój :-P (ja sobie kiedyś tak powiedziałam - niech mnie śmiechem zabiją i będzie spokój...)