08 Lis 2016, Wto 17:55, PID: 593317
Promyk napisał(a):Społeczna Może i masz rację z tym, że wówczas te starania byłyby intensywniejsze i człowiek łapałby się każdej możliwości. Jednak ja nie mam pewności co do tego, czy te starania by odniosły pozytywny skutek hmm, tj. czy to by oznaczało nabycie normalnych znajomych, czy może skazanie na całkowitą samotność. Mam na myśli to, że w wyniku takich starań człowiek miałby przez cały czas kontakt z innymi ludźmi, to na plus, jednak mnie zastanawia czy efekt końcowy byłby równie pozytywny.Może się boi stanowiska bycia jakimś Twoim towarzyskim wybawca, cieżko czasem to rozgryźć, moze się boi, ze jak się zgodzi na to spotkanie na ruski rok to tak będziesz się jej trzymała natrętnie, a ona moze ma tyle alternatywnych znajomosci, ze kompletnie nie ma empatii do kogos kto się kompletnie samotnie czuje, bo ludzie często oceniają innych przez swój pryzmat. Ja mam znajomych, mi jest fajnie - a czego ona chce jak mi się nie chce wyjsc? Tak to chyba faktycznie jest. Tylko na cholerę tacy ludzie w ogóle chcą pisać przez neta. Ja jeszcze nie próbowałam mówić komuś dosłownie, ze nie mam znajomych i weź mnie wywlecz na miasto, bo myśle, ze mogłabym podobnie się rozczarować. Najlepiej byłoby poznać podobna sobie koleżankę 'desperatkę' ale to trudne.
Jeśli chodzi o te moje internetowe znajomości, to zawsze starałam się je przenieść na "realny" grunt, jednak wtedy zazwyczaj pojawiały się przeciwności losu (m.in. odległość) abo po prostu okazywało się, że ktoś ma mnie w 4 literach. Problemem jest to, że w dużej mierze są to nie-fobicy, którzy w swoich miastach mają już znajomych, więc dla nich takie spotkania na żywo nie nie stanowią czegoś w stylu "być albo nie być", bo po prostu mają alternatywę. Najgorsza jest jednak sytuacja, w której mówisz komuś wprost o swojej nieciekawej sytuacji towarzyskiej, a ta osoba nic sobie z tego nie robi.