16 Gru 2016, Pią 18:31, PID: 602419
Nie masz wsparcia? To już je masz, przynajmniej ode mnie.
Przyznam szczerze, że kiedyś powiedziałbym, że jesteś odrobinę szalony albo wprost, że Ci odwaliło.
Powiedziałbym pewnie to, co zaraz powie Ci parę dziewczyn tutaj, czyli, żebyś się nie poddawał i że na pewno tutaj w Polsce czeka na Ciebie wybranka życia. Stwierdziłbym również, że coś takiego to tylko ucieczka od problemów i że jeśli raz to zrobisz, to będziesz uciekał tylko całe życie. No i takie tam bzdury.
Jednak jestem już starszy i niestety niektóre rzeczy walą teraz w człowieka prosto obuchem w łeb.
Wygląd jest rzeczą nie do przeskoczenia w większości przypadków. Jeszcze można być bardzo przeciętnym z twarzy, ale będąc bardzo niskim jest już ekstremalnie ciężko.
Myślisz, że ludzie zdobywaliby najwyższe szczyty ziemi, bieguny, przemierzali świat wzdłuż i wszerz, pokonywali przeróżne bariery, gdyby zawsze słuchali głosu wszech otaczających doradców? To Twoja łepetyna teraz decyduje jak będzie wyglądało Twoje dalsze życie, jesteś kowalem swojego losu.
Życie to jedna wielka... matematyka. Szczególnie kłania się tutaj rachunek prawdopodobieństwa.
Jeśli gdzieś indziej masz nieporównywalnie większą szansę na znalezienie szczęścia, to warto byłoby tego spróbować.
Nie wiem wiele o Filipinach, ale wiem, że temperamentnych ludzi też tam nie brakuje.
No i przede wszystkim wrzuć trochę na luz, odpuść emocje i zacznij myśleć spokojnie i logicznie.
Czytaj blogi i fora w którym mowa o tym kraju, pogadaj z rodakami, którzy tam siedzą. Przeczytaj tyle książek o kulturze tego kraju ile się tylko da i przede wszystkim przeanalizuj aspekty ekonomiczne. Na gołodupca o ładnej buzi to żadna kobitka nigdzie nie poleci - pamiętaj.
Daj sobie na to czas, żebyś nie żałował niczego.
Może okaże się, że niekoniecznie Filipiny są najlepszym wyborem? Może poznasz kogoś z innego zakątka globu? W tych czasach to nietrudne.
90% z nas nawet będąc sporo wyższymi i tak nie ma powodzenia, a przystojniaków paru też się tu na pewno znajdzie.
Także za parę lat Ty będziesz w udanym związku, a tutaj nadal pozostanie bez zmian...
Co do pozostałych pytań to nie zadawaj ich tutaj. Masz cały internet do dyspozycji. Znasz angielski (nie znasz super, to ucz się i szlifuj), to możesz przekopać internet wzdłuż i wszerz. Tak jak wspominałem dowiedz się też jak najwięcej o różnicach kulturowych, co pomoże Ci w podejściu do przyszłych wybranek. Gadaj z Polkami i Polakami, którzy tam wyemigrowali, paru na pewno się znajdzie ze swoim blogiem. Tylko nie wal od razu do wszystkich z mostu jak desperat, bo będziesz zrażał tym do siebie ludzi. Wszystko spokojnie i stopniowo.
Ok, czynniki biologiczne, które mówią kobitkom, że niski oznacza zły materiał genetyczny, mimo, że to nie oznacza, że dziecko będzie na pewno niskie jak to im pewnie się wydaje.
Ale poza tym jest sporo dziewczyn o niskim wzroście, które będą niższe od Ciebie o 10-15 cm. Wiem, że dla nich też będziesz (Ci wyżsi od Ciebie też...) passe, ale to jest akurat najbardziej przykre jak taka dziewczyna śmie wyzywać Cię od kurdupli.
Ja też jestem niski, mam 174 cm wzrostu i niestety od 2-3 lat kompleksy na tym punkcie. Jakieś 40 lat temu byłby uważany za gościa o normalnym wzroście(wystarczy spojrzeć na osoby, które były w moim wieku w tamtych czasach),a teraz jestem kurduplem...
Śmianie się ze wzrostu to dla mnie to samo co śmianie się z ludzi na wózkach, niewidomych, głuchoniemych itp. Po prostu z tym nie da się nic zrobić i już. Jeszcze można zrozumieć śmianie się z grubych, bo z tym przeważnie da się coś zrobić. A tutaj? Czy popełnienie widowiskowego seppuku zadowoliłoby grono prześmiewców?
Przyznam szczerze, że kiedyś powiedziałbym, że jesteś odrobinę szalony albo wprost, że Ci odwaliło.
Powiedziałbym pewnie to, co zaraz powie Ci parę dziewczyn tutaj, czyli, żebyś się nie poddawał i że na pewno tutaj w Polsce czeka na Ciebie wybranka życia. Stwierdziłbym również, że coś takiego to tylko ucieczka od problemów i że jeśli raz to zrobisz, to będziesz uciekał tylko całe życie. No i takie tam bzdury.
Jednak jestem już starszy i niestety niektóre rzeczy walą teraz w człowieka prosto obuchem w łeb.
Wygląd jest rzeczą nie do przeskoczenia w większości przypadków. Jeszcze można być bardzo przeciętnym z twarzy, ale będąc bardzo niskim jest już ekstremalnie ciężko.
Trusardi napisał(a):Niektóre koleżanki zaczęły się ze mnie naśmiewać. Z racji, że były to normalne, nie imprezujące, nie wymalowane, nie wystrojone i dobrze uczące się dziewczyny, nie byłem przygotowany na agresję z ich strony.Ciężko w ogóle takie rzeczy komentować. Już daruję sobie ocenę tych lasek, bo nie ma takich epitetów jakimi mógłbym nawet je określić. O ile to nie były niewinne żarty, to zrobiły Ci wtedy wielką krzywdę. O ile po czymś taki w ogóle nie masz jeszcze totalnie przekrzywionego obrazu płci żeńskiej jako zimnych suk, pozbawionych krzty empatii, to naprawdę cieszę się i myślę, że nie jest tak źle.
Trusardi napisał(a):Wszyscy moi bliscy wybijają mi Azjatki z głowy. Starają się odciągnąć mnie od mojego pomysłu. Robią ze mnie wariata, mówią że problem mam w swojej głowie i że w Polsce znajdę dziewczynę.Może są względem Ciebie życzliwi i chcą dla Ciebie dobrze, ale punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. ZAWSZE. Nigdy nie wiesz co czuje inna osoba, nigdy nie jesteś postawić się w dokładnie takiej sytuacji jak on. Ktoś może mieć podobne przeżycia i doświadczenia i wtedy Cię zrozumie. Twoi bliscy też są może naiwni, może też dlatego, że znają Cię masę czasu i też inaczej Cię postrzegają i naprawdę wierzą, że nie jest tak beznadziejnie. Dlatego musisz postarać się ich też zrozumieć. Po prostu nie wchodź z nimi w konflikty, tylko po cichu rób swoje.
Myślisz, że ludzie zdobywaliby najwyższe szczyty ziemi, bieguny, przemierzali świat wzdłuż i wszerz, pokonywali przeróżne bariery, gdyby zawsze słuchali głosu wszech otaczających doradców? To Twoja łepetyna teraz decyduje jak będzie wyglądało Twoje dalsze życie, jesteś kowalem swojego losu.
Trusardi napisał(a):Zacząłem rozglądać się za krajem, w którym dziewczyny nie patrzą na wzrost mężczyzny.No i w sumie dlaczego nie?
Życie to jedna wielka... matematyka. Szczególnie kłania się tutaj rachunek prawdopodobieństwa.
Jeśli gdzieś indziej masz nieporównywalnie większą szansę na znalezienie szczęścia, to warto byłoby tego spróbować.
Trusardi napisał(a):Twarz mam ładną i sympatyczną. Oprócz tego jestem blondynem o niebieskich oczach. Jeżeli Polki mnie nie chcą, to po co mam wbrew ich woli je przekonywać do siebie, zwłaszcza że mogę podobać się azjatyckim kobietom.No i jest przynajmniej na czym bazować. Zresztą tyle lasek nie umawiałoby się z Tobą przez neta, gdybyś z twarzy nie wyglądał dobrze. Dla zagranicznych kobitek możesz byś niezłym rarytasem. Tylko, że tutaj pojawia się też problem moim zdaniem. Jak zaczniesz podrywać filipińskie kobitki, to zawsze może znaleźć się jakiś zazdrosny typek (i to pewnie niejeden) dla którego jesteś obcym elementem bałamucącym ich kobiety i postanowi wbić Ci nóż w serce.
Nie wiem wiele o Filipinach, ale wiem, że temperamentnych ludzi też tam nie brakuje.
No i przede wszystkim wrzuć trochę na luz, odpuść emocje i zacznij myśleć spokojnie i logicznie.
Czytaj blogi i fora w którym mowa o tym kraju, pogadaj z rodakami, którzy tam siedzą. Przeczytaj tyle książek o kulturze tego kraju ile się tylko da i przede wszystkim przeanalizuj aspekty ekonomiczne. Na gołodupca o ładnej buzi to żadna kobitka nigdzie nie poleci - pamiętaj.
Daj sobie na to czas, żebyś nie żałował niczego.
Może okaże się, że niekoniecznie Filipiny są najlepszym wyborem? Może poznasz kogoś z innego zakątka globu? W tych czasach to nietrudne.
Trusardi napisał(a):Udało się mi "związać" z dwoma dziewczynami. Najpierw, w 2012 roku umawiałem się z zakompleksioną, otyłą i zezowatą 18-latką. Młódka wprawdzie spotykała się ze mną i sypiała, jednak wprost mówiła że niczego do mnie nie czuła. Kiedy poznała innego chłopaka, od razu mnie zignorowała.Widać, że jesteś chłopakiem z jajami, a to najważniejsze.
90% z nas nawet będąc sporo wyższymi i tak nie ma powodzenia, a przystojniaków paru też się tu na pewno znajdzie.
Także za parę lat Ty będziesz w udanym związku, a tutaj nadal pozostanie bez zmian...
Trusardi napisał(a):Powiedzcie:Tak, Twoja strategia jest logiczna.
1. Problem leży w mojej głowie, czy jednak wariatem nie jestem i moja strategia jest logiczna?
2. Nigdy nie byłem za granicą, gdzie i jak ubiegać się o paszport i wizę?
3. Gdzie się zaszczepić i jak to się robi?
4. W jaki sposób przedłużać wizę z prośbą o kolejny miesiąc pobytu?
Co do pozostałych pytań to nie zadawaj ich tutaj. Masz cały internet do dyspozycji. Znasz angielski (nie znasz super, to ucz się i szlifuj), to możesz przekopać internet wzdłuż i wszerz. Tak jak wspominałem dowiedz się też jak najwięcej o różnicach kulturowych, co pomoże Ci w podejściu do przyszłych wybranek. Gadaj z Polkami i Polakami, którzy tam wyemigrowali, paru na pewno się znajdzie ze swoim blogiem. Tylko nie wal od razu do wszystkich z mostu jak desperat, bo będziesz zrażał tym do siebie ludzi. Wszystko spokojnie i stopniowo.
Trusardi napisał(a):Udało się mi porozmawiać z kilkoma Filipinkami (dla nich angielski jest jak dla nas polski)Jak polski? Czyli też używają przeważnie jednego przekleństwa w każdym zdaniu ?
Trusardi napisał(a):Niestety, nie darzyła mnie żadnym uczuciem i na prawie każdym spotkaniu wypominała mi wzrost.Ja mam taką rozkminę, gdzie zastanawiam się na ile ten wzrost to naprawdę taki problem dla nich, a na ile to po prostu presja społeczna?
Ok, czynniki biologiczne, które mówią kobitkom, że niski oznacza zły materiał genetyczny, mimo, że to nie oznacza, że dziecko będzie na pewno niskie jak to im pewnie się wydaje.
Ale poza tym jest sporo dziewczyn o niskim wzroście, które będą niższe od Ciebie o 10-15 cm. Wiem, że dla nich też będziesz (Ci wyżsi od Ciebie też...) passe, ale to jest akurat najbardziej przykre jak taka dziewczyna śmie wyzywać Cię od kurdupli.
Ja też jestem niski, mam 174 cm wzrostu i niestety od 2-3 lat kompleksy na tym punkcie. Jakieś 40 lat temu byłby uważany za gościa o normalnym wzroście(wystarczy spojrzeć na osoby, które były w moim wieku w tamtych czasach),a teraz jestem kurduplem...
Śmianie się ze wzrostu to dla mnie to samo co śmianie się z ludzi na wózkach, niewidomych, głuchoniemych itp. Po prostu z tym nie da się nic zrobić i już. Jeszcze można zrozumieć śmianie się z grubych, bo z tym przeważnie da się coś zrobić. A tutaj? Czy popełnienie widowiskowego seppuku zadowoliłoby grono prześmiewców?