28 Lis 2007, Śro 22:41, PID: 6984
Witaj, dawno Cię nie widziałem
Mam podobnie. Zawsze szukam drugiego dna. Nie wierzę, że ktoś może chwalić mnie ot tak, z niekłamanego podziwu czy uznania. Nawet jak chcę tak myśleć, to nie wychodzi, po prostu nie.
Nawet jeśli oleję motywy chwalącego, to nie czuję zbytnio szczęśliwy po pochwale, bo od razu pojawia się, jakże błyskotliwa , myśl, że stać mnie na więcej. No a nie stać? Rodzice zawsze tak mówili, a rzadko chwalili. Zresztą pochwały zmiękczają, niszczą ambicję i determinację. Ale za to podnoszą pewność siebie i zadowolenie. Krytyka działa dokładnie odwrotnie. Teoretycznie powinno się to uzupełniać, ale w praktyce wiadomo, wszystko jest mniej piękne i zazwyczaj toniemy w pochwałach albo w krytyce. Dlatego lepiej nauczyć się reagować sceptycznie i/lub obojętnie na jedną bądź obydwie z reakcji.
Myślę, że pochwały są dobre tylko w momencie, gdy już niewiele możemy osiągnąć w danej dziedzinie. Wtedy przydają się wyrazy uznania dla miesięcy/lat/dekad pracy i wysiłku
Mam podobnie. Zawsze szukam drugiego dna. Nie wierzę, że ktoś może chwalić mnie ot tak, z niekłamanego podziwu czy uznania. Nawet jak chcę tak myśleć, to nie wychodzi, po prostu nie.
Nawet jeśli oleję motywy chwalącego, to nie czuję zbytnio szczęśliwy po pochwale, bo od razu pojawia się, jakże błyskotliwa , myśl, że stać mnie na więcej. No a nie stać? Rodzice zawsze tak mówili, a rzadko chwalili. Zresztą pochwały zmiękczają, niszczą ambicję i determinację. Ale za to podnoszą pewność siebie i zadowolenie. Krytyka działa dokładnie odwrotnie. Teoretycznie powinno się to uzupełniać, ale w praktyce wiadomo, wszystko jest mniej piękne i zazwyczaj toniemy w pochwałach albo w krytyce. Dlatego lepiej nauczyć się reagować sceptycznie i/lub obojętnie na jedną bądź obydwie z reakcji.
Myślę, że pochwały są dobre tylko w momencie, gdy już niewiele możemy osiągnąć w danej dziedzinie. Wtedy przydają się wyrazy uznania dla miesięcy/lat/dekad pracy i wysiłku