30 Wrz 2017, Sob 14:55, PID: 712276
Mam myśli samobójcze. Myślę, że jest to mój sposób na radzenie sobie z przykrymi uczuciami. Zabić się pewnie bym się nie zabiła, nie potrafię. Od myśli samobójczych do samobójstwa jest u mnie długa droga. Myśli dają mi ulgę. Mogę się wtedy porządnie wypłakać i pójść spać, następnego dnia poczuć się trochę lepiej. Chociaż patrząc na to z drugiej strony, bardzo często czuję, że nie ma dla mnie rozwiązania bym czuła się lepiej w życiu, gdyż "Zamknięty jestem w swoim ciele do końca życia i nikt mi nie otworzy tej klatki."
Doszłam też do wniosku, że nie chciałabym naprawdę nie istnieć, nie móc więcej zobaczyć mojego psa, nie móc więcej przejść się w miejsca, które są bliskie mojemu sercu itd. Chciałabym po prostu nie być sobą. Być w innym ciele, mieć może inną przeszłość, inne myśli, uczucia, zachowanie.
Wiem, że niektóre z tych rzeczy da się przepracować na terapii, da się je "podreperować". Tyle że nie wierzę, że mogę kiedykolwiek czuć się dobrze będąc sobą. Nieważne ile lat spędzę na terapii, nieważne co się zmieni i co sama zmienię w swoim życiu, myśleniu, w sobie. Dalej będę sobą.
Doszłam też do wniosku, że nie chciałabym naprawdę nie istnieć, nie móc więcej zobaczyć mojego psa, nie móc więcej przejść się w miejsca, które są bliskie mojemu sercu itd. Chciałabym po prostu nie być sobą. Być w innym ciele, mieć może inną przeszłość, inne myśli, uczucia, zachowanie.
Wiem, że niektóre z tych rzeczy da się przepracować na terapii, da się je "podreperować". Tyle że nie wierzę, że mogę kiedykolwiek czuć się dobrze będąc sobą. Nieważne ile lat spędzę na terapii, nieważne co się zmieni i co sama zmienię w swoim życiu, myśleniu, w sobie. Dalej będę sobą.