04 Lut 2018, Nie 12:57, PID: 728995
Moje myśli samobójcze w ostatnim okresie są bardzo nasilone, do tego stopnia, że w niedzielę, siódmego stycznia postanowiłem się zabić. Na moje szczęście, kiedy to wieczorem wędrowałem po lesie poszukując odpowiedniej gałęzi na której mógłbym się powiesić usłyszałem ludzi, robili sobie jakąś tam imprezkę. Wystraszyłem się ich głosów, wystraszyłem się sam siebie i uciekłem z tego lasu. Skończyło się na zapiciu, pocięciu sobie rąk i rozwaleniu budzika.
Odkąd wróciłem ze szpitala staram się pracować nad sobą i myśli zaczęły objawiać się w inny sposób. Nie mam już ochoty zrobić sobie krzywdy, nie chcę umierać, ale myśli pojawiają się dalej. Zaczyna się od wewnętrznego niepokoju, spłyconego oddechu, następnie pojawiają się stany lękowe, później drgawki, na samym końcu wymioty. Po takiej serii nachodzi mnie natarczywa chęć zabicia się i paradoksalnie strach przed śmiercią. Po prostu boje się, że zrobię sobie krzywdę, nieświadomie.
Biorę pewien neuroleptyk, który pomaga przy takich atakach, ale nie wiem jak długo jeszcze to wytrzymam.
Odkąd wróciłem ze szpitala staram się pracować nad sobą i myśli zaczęły objawiać się w inny sposób. Nie mam już ochoty zrobić sobie krzywdy, nie chcę umierać, ale myśli pojawiają się dalej. Zaczyna się od wewnętrznego niepokoju, spłyconego oddechu, następnie pojawiają się stany lękowe, później drgawki, na samym końcu wymioty. Po takiej serii nachodzi mnie natarczywa chęć zabicia się i paradoksalnie strach przed śmiercią. Po prostu boje się, że zrobię sobie krzywdę, nieświadomie.
Biorę pewien neuroleptyk, który pomaga przy takich atakach, ale nie wiem jak długo jeszcze to wytrzymam.