12 Cze 2018, Wto 3:46, PID: 749951
Po pobieżnej lekturze tego typu tematów nasila się we mnie przekonanie, że faceci się mną interesują z braku laku, obniżenia oczekiwań, "próbie zagadania" xD
Już szczególnym docenieniem mojej osoby było wyznanie "nie potrafię się przyjaźnić z kobietami". Ot, byłam jedyną dziewczyną, z którą utrzymywał kontakt w tamtym czasie. Ja byłam nastawiona na koleżeństwo/przyjaźń, w pewnym momencie poznał inną, znów spotkał się z odrzuceniem, miał doły, mnie mówił, że to przez pracę za granicą. Potem znów uczucie do mnie i szczera rozmowa, podczas której mi opowiedział prawdę.
Kiedyś brałam udział w demotowych akcjach typu "poznajmy się - piszcie o sobie w komentarzach". Wybierałam osoby piszące z wyraźną nutą smutku, ale nie tylko. Jeśli znajomość się utrzymywała, to często pojawiało się jednostronne zauroczenie. Bo tak dobrze rozumiem go, bo jest wspólna płaszczyzna, dobry kontakt. Ale gdyby taki sam kontakt był z osobą tej samej płci? Z kolei inna osoba mówiła mi, że można być ze sobą tylko z samotności. I prawie się w to wpakowałam, ale nie mogłam się przemóc, no po prostu nie czułam tego, myśl o bliskości z nim mnie brzydziła, a sprośne żarty z jego strony zniechęcały. Pochwalne peany od innej osoby też nie powodowały ciepła w serduszku. Gdybym się do czegoś zmuszała, to byłoby to oszukiwaniem siebie i jego. Zupełnie nie w porządku.
Niby można powiedzieć "nie, to nie wypali", "traktuję cię jak przyjaciela/kolegę", no ale to się często spotyka z bardzo emocjonalnym podejściem, ucięciem kontaktu, albo z myślą, że niewieście kiedyś się odmieni, więc kontakt się utrzymuje pomimo bólu. Jeśli jest to kontakt czysto koleżeński, to wydaje się nie aż tak szkodliwą formą, gorzej, gdy osoba nie ma skrupułów i składa propozycję, której nie powinno się oferować nikomu mając świadomość, że ktoś darzy nas uczuciem.
I dziwi mnie podejście "dziewczyny mnie nie chcą, odrzucają". Bo to faktycznie chodzi o to, by była jakaś, jakakolwiek? Dziewczyny jako ogół?
Post nie ma na celu , to tylko moje doświadczenia, spostrzeżenia i rozkminy
Już szczególnym docenieniem mojej osoby było wyznanie "nie potrafię się przyjaźnić z kobietami". Ot, byłam jedyną dziewczyną, z którą utrzymywał kontakt w tamtym czasie. Ja byłam nastawiona na koleżeństwo/przyjaźń, w pewnym momencie poznał inną, znów spotkał się z odrzuceniem, miał doły, mnie mówił, że to przez pracę za granicą. Potem znów uczucie do mnie i szczera rozmowa, podczas której mi opowiedział prawdę.
Kiedyś brałam udział w demotowych akcjach typu "poznajmy się - piszcie o sobie w komentarzach". Wybierałam osoby piszące z wyraźną nutą smutku, ale nie tylko. Jeśli znajomość się utrzymywała, to często pojawiało się jednostronne zauroczenie. Bo tak dobrze rozumiem go, bo jest wspólna płaszczyzna, dobry kontakt. Ale gdyby taki sam kontakt był z osobą tej samej płci? Z kolei inna osoba mówiła mi, że można być ze sobą tylko z samotności. I prawie się w to wpakowałam, ale nie mogłam się przemóc, no po prostu nie czułam tego, myśl o bliskości z nim mnie brzydziła, a sprośne żarty z jego strony zniechęcały. Pochwalne peany od innej osoby też nie powodowały ciepła w serduszku. Gdybym się do czegoś zmuszała, to byłoby to oszukiwaniem siebie i jego. Zupełnie nie w porządku.
Niby można powiedzieć "nie, to nie wypali", "traktuję cię jak przyjaciela/kolegę", no ale to się często spotyka z bardzo emocjonalnym podejściem, ucięciem kontaktu, albo z myślą, że niewieście kiedyś się odmieni, więc kontakt się utrzymuje pomimo bólu. Jeśli jest to kontakt czysto koleżeński, to wydaje się nie aż tak szkodliwą formą, gorzej, gdy osoba nie ma skrupułów i składa propozycję, której nie powinno się oferować nikomu mając świadomość, że ktoś darzy nas uczuciem.
I dziwi mnie podejście "dziewczyny mnie nie chcą, odrzucają". Bo to faktycznie chodzi o to, by była jakaś, jakakolwiek? Dziewczyny jako ogół?
Post nie ma na celu , to tylko moje doświadczenia, spostrzeżenia i rozkminy