05 Lut 2019, Wto 15:55, PID: 781991
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Lut 2019, Wto 15:57 przez yoga.cat.)
Ofert pracy jest milion pińcet w dużych miastach, ale jest pewien problem, jest też milion pińcet nadsyłanych CV. Można mieć cuda wianki wpisane i studia i nie wiadomo co jeszcze i i tak...nikt może nie otworzyć nadesłanego CV, a wtedy żadna treść i żaden list motywacyjny nie pomogą. Poza tym ilość, a jakość... To, co piszą w ogłoszeniach, a potem realia oferowane. To nie jest wszystko takie proste. Jak człowiek sobie podczas śniadania z nudów przejrzy oferty, to może odnieść wrażenie, że praca leży na każdym kroku, ale realnie potem to szukanie wygląda inaczej, jeśli się startuje "z ulicy". Może się poszczęścić, ale nie musi, choćby człowiek miał chęci i kompetencje. Oczywiście istnieje wiele teorii na temat szukania pracy i sposobów na obwinianie człowieka, że jej nie umie znaleźć i niewłaściwie się za to zabiera, oraz nie umiał sobie ogarnąć tematu rok bądz 10 lat wcześniej, ale życie vs. praktyka... Każdy jest inny, każdy ma inną historię, sytuacje.
Rozumiem, co masz na myśli i sama znam te kategorie rozumowania. Ale różne rzeczy się zdarzają. Po pierwsze obecnie w pracy niewymagającej wykształcenia można zarobić tyle samo, albo więcej kasy niż po studiach. Po drugie, różnie się życie układa. Znam gościa, który ma tytuł doktora, jest cholernie inteligentny i oczytany, a robi w budowlance. Nie przeszkadza mu to rozwijać swoich intelektualnych zainteresowań po pracy. Doliczmy do tego jeszcze spadającą, moim zdaniem, wartość dyplomu w naszym kraju, gdzie studia stały się przedłużeniem szkoły średniej i są setki uczelni-magister magistrowi nierówny. Czasem zdziwić się można kto ma dyplom.
(02 Lut 2019, Sob 20:52)Pan_S napisał(a): Najgorszy jednak jest wstyd, bo ludzie nie umieją zrozumieć, jak człowiek po studiach może być kurierem i patrzą na mnie jak na idiotę, często nie chcą mieć ze mną wcale do czynienia.
Rozumiem, co masz na myśli i sama znam te kategorie rozumowania. Ale różne rzeczy się zdarzają. Po pierwsze obecnie w pracy niewymagającej wykształcenia można zarobić tyle samo, albo więcej kasy niż po studiach. Po drugie, różnie się życie układa. Znam gościa, który ma tytuł doktora, jest cholernie inteligentny i oczytany, a robi w budowlance. Nie przeszkadza mu to rozwijać swoich intelektualnych zainteresowań po pracy. Doliczmy do tego jeszcze spadającą, moim zdaniem, wartość dyplomu w naszym kraju, gdzie studia stały się przedłużeniem szkoły średniej i są setki uczelni-magister magistrowi nierówny. Czasem zdziwić się można kto ma dyplom.