08 Lut 2019, Pią 21:23, PID: 782236
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Lut 2019, Pią 21:28 przez Żółwik.)
(08 Lut 2019, Pią 20:39)Pan_S napisał(a): Kiedyś miałem kolegę, który twierdził, że tego rodzaju "chłodne" traktowanie pacjenta jest częścią metody pewnego rodzaju terapii, którą określał jako "psychodynamiczną".Tak, w podejściu psychodynamicznym wystawia się czasem pacjenta na frustrację, wywołuje mechanizmy obronne, nad których interpretacją się potem pracuje. Terapeuta może być "chłodny" i czekać, aż pacjent zacznie mówić.
Nie wszyscy dobrze znoszą taką terapię. Ja na nadmiar frustracji reaguję ucieczką i wtedy terapia bierze w łep.
(07 Lut 2019, Czw 21:29)dziwożona napisał(a): ale proszę nie używać takich określeń, to jest słownictwo zarezerwowane dla profesjonalistów, nie laików" w reakcji na użycie przeze mnie np. słowa "dystymia")Ha, te terminy są wygodne i nie są zakazane dla laików. Ale rzeczywiście w terapii lepiej bardziej "przymiotnikowo" opisywać swoje przeżycia.
Zamknięcie grupy objawów jakimś jednym słowem ma oczywiście tę zaletę, że jakoś porządkujemy swoją psychikę i przez to mamy subiektywną kontrolę i mniejszy niepokój.
Raz mi psychiatra mówił: "ale niech Pan używa przymiotników".