30 Maj 2019, Czw 6:54, PID: 793963
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Maj 2019, Czw 7:03 przez Nerwuska.)
Dziękuję The_Silence za tyle mądrych i tak miłych słów masz dużo racji... Co do Twoich pytań ,to samej mi ciężko sobie na to odpowiedzieć. Bo u mnie terapię były na chwilę, na moment, nie byłam w tym wytrwała, nie umiałam ufać... Myślę, że najbardziej mi pomogły moje własne przeżycia m. in to, jak mój wujek był ciężko chory, rok umierał nie było ratunku, a On tak chciał żyć, miał dla kogo. Był okres, że prawie codziennie bywałam w hospicjum... Śmierć mojego ojca, z których nie zdążyłam się spotkać... Też ludzie, których poznawałam, którzy patrzyli na świat inaczej niż ja, którzy byli przykładem, że można inaczej.. Jakaś taka autorefleksja się we mnie narodziła... Któregoś dnia pomyślałam, że albo w jedną, albo w drugą stronę, albo chce żyć, albo nie , że przestanę żyć ta nienawiścią do siebie, że przestanę udawać, że będę sobą ze swoimi wadami i zaletami, że będę żyć prawdą o sobie, jaka by ona nie była trudna i takto się zaczęło... Czytam dużo książek o akceptacji siebie, swojego życia o tym jak radzić sobie z emocjami, no z tym miałam największy problem..A Potrafię już kilkanaście minut patrzeć w lustro, patrzec na swoje zdjęcia, nadal nie umiem się sobie podobać, ale przynajmniej zaczynam akceptować to, że wyglądam jak wyglądam. I myśl, że nie jest źle .. Bo dziwne było życie, jak w lustro patrzylam, by się uczesac, przemyc twarz, użyć kremu pomadki i tyle że nie umiałam dobrze czuć się że sobą.. I dużo mi dała też jakaś taka akceptacja, że mogę czuć się gorzej, że mogę mieć depresyjne myśli (też mam trochę depresyjne osobowość), ale ze nie mogę robić z tego tragedii jak kiedyś.. Jak czuje sie gorzej szukam sposobów by to jakoś przetrwać, ale pozwalam sobie na to na gorsza chwilę, gorszy dzień, gorszy tydzień, no i mam poczucie że nic nie jest dane na zawsze, ani ludzie, ani chwilę, więc staram cieszyć się każda chwilą. Z tą terapią może też na tym etapie nie byłoby to źle rozwiązanie, może nawet dojrzałam do tego, ciągle to rozważam...
Kurde rozumiesz.. Dokładnie takto czuje, jak napisałaś, tylko nie umiałam tego ubrać w słowa.. Dziękuję Ci i mam nadzieję, że kiedyś obie będziemy umialy nie oglądać się za siebie i cieszyć się z własnych osiągnięć pozdrawiam
Rozumiem Tomek, ale próbuj i się nie poddawaj.. Nigdy niewiadomo, co Cie doprowadził do zmiany na lepsze..
(21 Maj 2019, Wto 20:29)yoga.cat napisał(a):(19 Maj 2019, Nie 15:49)Nerwuska napisał(a): zaczęłam odczuwać straszny lęk , ze za chwilę stanie się coś , co przekreśli to wszystko.Można powiedzieć, że jestem w podobnej sytuacji, a te odczucia są mi doskonale znane. Często odnoszę wrażenie, jakby pustka zawsze była gdzieś za rogiem, gotowa by z powrotem wypełnić miejsce po starannie budowanych teraz sprawach. Pamiętam ją dobrze, zbyt dobrze - wystarczy jedna myśl skierowana do czasu pustki i wraca cały wachlarz odczuć, których nie chciałabym znowu przeżywać, bo każdy ma jakąś wytrzymałość i limity, a jednak w życiu na nic nie ma gwarancji. I jeszcze chyba czasy takie, że wszystko co chwilę może się zmieniać. Dlatego nie raz jest mi niewesoło, choć ktoś, kto by popatrzył na moje życie z boku, mógłby uznać, że jest niemal nieźle, jakby całkiem dobrze. Ale to wszystko jednak siedzi w umyśle, wrośnięte, oblepia gdzieś tam duszę.
Jak się nagle człowiek zaczął wewnętrznie sypać i to sypnięcie trwało pół życia, albo 1/3, to ono wrasta mocno w postrzeganie siebie, rzeczywistości, w świat wewnętrznych przeżyć. Nawet nie wiem czy gdzieś tam nie zostaje. Nie wiem, bo jeszcze nie jestem w tym miejcu drogi, by spojrzeć na to wszystko z triumfującym uśmiechem. Mam nawet przypuszczenie, że może tak się nigdy nie stanie do końca, że pamięć o pewnych sprawach staje się po prostu częścią tożsamości. Ale pewnie można poprawiać po prostu wszystko jakoś powoli, tak jak się prostuje zęby, też nie w jeden dzień. W końcu tak samo jak narastały złe doświadczenia, tak narosnąć muszą te lepsze,by się jakoś zapisać, wpłynąć na nas.
Nie da się nagle stać innym człowiekiem, ufnym, z rozwiniętymi skrzydłami, po tak długim czasie półtrwania. Dobre zdarzenia, układające się sprawy też trzeba się nauczyć przyjmować i przeżywać w zdrowy sposób, to na pewno nie przychodzi samo, stoi za tym niejednokrotnie ciężka praca. Pobudka rano, wszystko niby powinno grać, a jednak ciężko wstać i przetoczyć się przez dzień, bo w głowie dzieją się różne niewidzialne rzeczy, które innym mogłyby wysoko unieść brwi ze zdziwienia. No i co zrobisz, trzeba wstać znowu kolejnego dnia i próbować... Powodzenia. : )
Kurde rozumiesz.. Dokładnie takto czuje, jak napisałaś, tylko nie umiałam tego ubrać w słowa.. Dziękuję Ci i mam nadzieję, że kiedyś obie będziemy umialy nie oglądać się za siebie i cieszyć się z własnych osiągnięć pozdrawiam
(30 Maj 2019, Czw 5:21)Tomek_z_SUR napisał(a):(30 Maj 2019, Czw 5:12)Nerwuska napisał(a): To mam nadzieję Tomku , że udało się jednak udać do tego lekarza ?Udało się. Ale ciągle mam wrażenie, że to tylko nowa rozrywka.
Rozumiem Tomek, ale próbuj i się nie poddawaj.. Nigdy niewiadomo, co Cie doprowadził do zmiany na lepsze..