15 Gru 2014, Pon 14:44, PID: 425206
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Gru 2014, Pon 14:46 przez inferno.)
Swangoz częściej wybiegam myślami w przyszłość. Zastanawiam się jak to moje życie będzie dalej wyglądać za te 5, 10 czy 20 lat, że wciąż będe tkwił w tym samym miejscu. Boję się choroby i śmierci ( zwłaszcza nagłej) bliskich mi osób. Boję się, że gdy ich zabraknie, nie poradzę sobie, że nie będę miał, za co żyć, za co opłacić rachunków i z tego wszystkiego wyląduje na ulicy. Boję się samotności i zniedołężnienia na starość, że skończę tak jak moja babcia i ciotka. Skoro teraz sobie nie radzę ze swoim życiem to, co będzie za parę lat, kiedy zostanę sam na tym łez padole. Dlatego chciałbym odejść z tego świata wcześniej niż moi bliscy. Ktoś, kiedyś na jakimś forum napisał, że ludzie, którzy boją się straty najbliższych to ci, którzy boją się życia - swojego życia. Że bliscy to takie koło ratunkowe,że bez nich nie poradzimy sobie w życiu. I coś w tym jest zwłaszcza w przypadku nas fobików. A wy jak często macie tego typu myśli, rozważania natury egzystencjalnej?