24 Paź 2008, Pią 20:30, PID: 81244
mc napisał(a):...taka osoba akceptuje wolę Boga,nie sprzeciwia się jej, i dlatego, że ją akceptuje, może niejako oderwać się od tego cierpienia...to o czym tu napisałeś przypomina mi, że kiedyś właśnie tak starałam się patrzeć na cierpienie...zawsze kiedy nie dawałam już sobie rady ze swoimi problemami, powtarzałam sobie, że tak naprawdę to nie moja wina, a cierpienie jakie zsyła na mnie Bóg nie jest bezcelowe...jest ono wpisane w nasze życie i byłam w stanie się z tym pogodzić. Nigdy nie modliłam się o to, aby Bóg je zakończył, tylko o to, by dał mi siłę, abym mogła je znieść. Wiara bardzo mi pomagała w trudnych chwilach, i momentami naprawdę pozwalała akceptować moje cierpienie. Pomagała, bo coś we mnie pękło i nie potrafię już zwracać się do Niego. Nie mam pojęcia co się stało...może to przez depresje, może moja wiara była zbyt słaba, aby mogła pokonać to co wydarzyło się w ostatnim czasie...