24 Sie 2022, Śro 12:33, PID: 861116
Chyba znalazłem nową metodę na zwalczenie prokrastynacji. Zauważyłem, że chętniej wykonujemy zadania wtedy, kiedy jeszcze nie jest na nie pora, by potem mieć spokój, niż kiedy faktycznie musimy je zrobić. Np. jest wieczór i jutro musisz zrobić pranie. Gdyby zostawić tę czynność na jutro, wykonywałbyś ją z myślą, że jeśli tego nie zrobisz, to nie zaliczysz listy z zadań do wykonania na dziś i nie otrzymasz satysfakcji, czyli nakładasz na siebie presję. Robiąc to jeszcze poprzedniego dnia nie nakładasz na siebie takiej presji i nawet jeśli ci się nie uda to się nic nie dzieje. Mało tego, nie dość, że nic nie tracimy, to możemy zyskać, bo kiedy wykonamy zadanie, to odczuwamy jeszcze większą satysfakcję, gdyż wiemy, że następny dzień będzie przez to lżejszy. Dlatego moja porada jest taka: jeśli ustalasz sobie listę zadań, deadline ustaw na dzień n+1, ale zacznij wykonywać zadania wcześniej. Dla skrajnych prokrastynatorów pewnie nie zadziała, bo dnia nich deadline n+1 oznacza, że rozpoczęcie pracy też przesunie się o jeden dzień, ale dla amatorów prokrastynacji może to być pomocne.