15 Paź 2022, Sob 18:22, PID: 862376
Na początku myślałem, że będzie nawet lepiej niż w LO, ale zapał szybko zgasł. Trochę pogadałem na początku z ludźmi ze studiów, ale to nie był wstęp do bliższej relacji. Później przyszły zdalne, a ja wróciłem do domu przez co nie miałem prawie żadnych kontaktów z grupą ze studiów. Na zajęciach mało kto był aktywny, a jak już się to zdarzyło to była kłótnia o poglądy. W sumie to przez te 2 lata tylko 5 miesięcy miałem zajęcia na uczelni. Pod koniec drugiego roku zapoznałem się z jedną koleżanką i miałem z nią miłą relacje. Teraz jestem na 3 roku i widzę, że większość jest już w swoich grupkach, a ja jestem sam. Czasem zmuszę się do jakiś rozmów o pierdołach, ale średnio mi to wychodzi. Większość ludzi z roku dojeżdża, więc to też nie pomaga. Na studiach jest dwóch typków podobnych do mnie, ale próby integracji z nimi nie wyszły. Mam 15 chłopów na roku, bo to taka męska specjalizacja jest. Odnosząc się do głównego pytania to dla mnie na studiach nie jest lepiej, powiedziałbym bym nawet, że jest regres społeczny. LO było Mount Everestem moich umiejętności społecznych, a studia są Tępym Szczytem.