04 Sty 2023, Śro 18:31, PID: 865084
(04 Sty 2023, Śro 12:06)Roztoczanka napisał(a): Ja już powoli sobie uświadamiam z czego to wynika tak jeszcze mnie nikt nie wykluczył z niczego z powodu wyglądu czy zachowania. Za to z powodu lęku, dziwnego zachowania tak. Jest u mnie na wsi kobieta gdzie moja sąsiadka obmówiła ją za ubieranie się według niej nie do wieku. Ta kobieta ma ponad 90 i ubiera się tak bardziej młodzieżowo, dla mnie to fajnie, a dla sąsiadki to dziwne. Może właśnie w twoim otoczeniu są takie osoby jak ta moja sąsiadka, która potrafi znaleźć problem we wszystkich. Ja może w takich rzeczach nie widzę nic dziwnego bo lubię takie osoby które są inne niż wszyscy.To w takim razie muszę przebywać w bardzo pechowych środowiskach, bo dość często trafiam na takich ludzi (może nie komunikują mi tego w tak pośredni sposób, ale nadal to robią).
Cytat:Może spróbuj kupić sobie na początek te buty jakie Ci się podobają i zobaczysz czy ludzie Cię tak będę spostrzegać, czy tylko ta jedna osoba.Myślę, że ludzie ogólnie tak mnie będą postrzegać, bo dostawałam pewne komentarze nie wiedząc czemu, a ta osoba stwierdziła, że z dużą dozą prawdopodobieństwa to jest ten powód (chociaż uważam, że to bardzo niesprawiedliwe).
Byłam raz w miejscu gdzie tylko ja i 4 letnia dziewczynka byłyśmy ubrane na różowo. Nawet spódnice miałyśmy prawie że identyczne. Przez chwilę poczułam się że nie pasuje do tych ludzi, że mogę być dziecinna. Ale potem nie zwracałam na to uwagi, nikt mi nic nie powiedział wszyscy obcy może dlatego ale się na mnie patrzyli pomyślałam wtedy że podoba się im mój ubiór.
Może trzeba jakiegoś kompromisu. Jedna dziewczyna ubierała się w takie bardziej męskie ubrania, ale czasem się malowała i miała taką bardziej kobiecą fryzurę. Ludzie mówili że to chłopczyca ale dalej uważali ją za kobietę, problem miała z tym tylko jej babka.
Po czym stwierdzasz, że Twój ubiór im się spodobał? A może im się nie podobał? Jestem ciekawa, w jaki sposób tworzysz swoje przypuszczenia na temat jakiejś sytuacji.
Możliwe, że rzeczywiście trzeba dojść do kompromisu, tylko na ten moment sprawia mi to przeogromny ból psychiczny i rodzą się z tego różne dziwne stany typu potężna derealizacja, depersonalizacja, mrowienie w kończynach, poczucie, że osoba, na którą patrzę w lustrze nie jest mną (tto wszystko odczuwam na trzeźwo).
(04 Sty 2023, Śro 12:06)Dalinar napisał(a): Empatya pomóc nie pomogę , ale rozumiem Mam podobnie z własnym "poczuciem męskości". Jakoś słowo facet czy mężczyzna ciężko przechodzi mi przez gardło. Nie dlatego ,że czuje się kimś innym , ale bardziej zbyt dziecinnie xdObyś również znalazł sposób na rozprawienie się z tym kiepskim uczuciem.
(04 Sty 2023, Śro 13:46)BlankAvatar napisał(a): Jeśli pytasz też o zbyt dużą rozbieżność między ja realnym a idealnym, to - tak, może to być targetem terapii. Samo uświadomienie sobie, że to może być problem może być lecznicze. I nie mam na myśli tutaj tylko skrajnych przypadków, gdy JA idealne jest niemożliwe do osiągnięcia (przykład faceta 1,6m, który chce mieć 1,8m). Im mniej prawdopodobne jest uzyskanie wymarzonego obrazu siebie, tym większy koszt emocjonalny może nieść trzymanie takiego wyobrażenia w głowie. W takiej sytuacji niemal pewne, że w końcu pojawią się natarczywe myśli, frustracja, lęk czy depresja. Tutaj muszę dodać, że nie chcę powiedzieć, że motywacja (do zmiany) wywołana negatywnymi emocjami musi być zła. Jest to raczej coś normalnego, ale ważne jest jak duże są te koszty.Czyli tylko pełna akceptacja samego siebie jest możliwym rozwiązaniem? A co z tym, że np. czuję się dorosła i jestem dorosła, ale po wyglądzie tego nie widać i może nie być tego tak łatwo wyperswadować innym ludziom? Czy wtedy się akceptuje stan taki jaki jest, czy stara się coś z tym zrobić, żeby nie czuć ciągłego dyskomfortu psychicznego?
Cytat:Jeśli zawęzimy pytanie do mody, to tutaj nie jest potrzebna terapia. Jeśli traktować modę jak formę sztuki (bo czemu nie), to przekazałbym radę, którą powinien usłyszeć każdy niewykształcony artysta: jak chcesz wymyślać nowe reguły, to najpierw dobrze poznaj stare. Oczywiście, nie ma przymusu grania w tą grę (jakby nie było większość ludzi w nią nie gra), ale trzeba liczyć się z konsekwencjami np. takimi, że ludzie nie będą rozumieli reguł, które tworzysz w oderwaniu od reszty. To że uważam kolor żółty za smutny, nie oznacza, że dobrym pomysłem byłoby ubranie się na pogrzeb w żółty garnitur.. Anyway, cała kwestia mody jest dodatkowo skomplikowana, bo różni ludzie mają różne gusta (przykład sąsiadek Roztoczanki), choć istnieją reguły, które ludzie zainteresowani tematem rozpoznają. No i jeśli ktoś chce być oryginalny (a nie tylko iść na łatwiznę i podążać za trendami), to wyrabianie sobie swojego stylu, który będzie zgodny z częścią reguł, a inne sprawnie łamał (+ będzie nam odpowiadał) zajmuje sporo czasu.. Ja bym poszedł na łatwiznę i ewentualnie zadbał o jakieś detale (w najlepszym razie xD), ale ja nie mam potrzeby, żeby mój ubiór jakoś strasznie odzwierciedlał moją osobowość.O, to bardzo pomocna rada - rzeczywiście jeszcze nie wpadłam na to, żeby zastosować te rady w kontekście mody. Na jakiej podstawie stwierdzasz, że większość ludzi nie gra w tę grę? Mi się właśnie wydaje, że jest na odwrót, ale może sęk w tym, że większość ludzi jest mniej niż bardzie świadoma, że bierze w niej czynny udział.
No właśnie u mnie problemem jest to, że ja tych metaforycznych "żółtych" kolorów mogę nie wyłapywać i nie rozumieć całej filozofii za nimi ukrytej. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś wymyśli jakiś lek na porost neuronów lustrzanych. xD No i to samo tyczy się sprawnego łamania tych reguł, u mnie to najwyżej będzie upośledzone ich nieprzestrzeganie. xp
Ehhh... No właśnie, ja mam silną potrzebę, żeby mój ubiór jednocześnie odzwierciedlał moją osobowość, ale jak widać niestety zwykle ludzie inaczej to interpretują niż ja bym chciała. : (
Cytat:(04 Sty 2023, Śro 10:02)empatya napisał(a): A jeśli się okaże, że nie pasuje się do żadnego środowiska? Co wtedy? Czy zawsze trzeba się zmieniać, by gdzieś pasować?Myślę, że to mało prawdopodobne, bo nie mówimy tutaj o 100% dopasowaniu. Wystarczy środowisko, które akceptuje cię jako człowieka, nawet jeśli czasem jakieś detale się komuś nie podobają. Patrząc realistycznie, nie ma co oczekiwać, że wszędzie trafimy na takie środowisko, np. w pracy, bo to dość przypadkowy zbiór ludzi (z drugiej strony, jeśli bardzo nie pasujemy do kultury danej firmy, to nie ma co się męczyć, jeśli jest możliwość zmiany miejsca pracy). Docelowe, akceptujące środowisko zawężałbym raczej do rodziny, partnera, przyjaciół czy grupy znajomych.
A jeśli nawet w tych środowiskach wymienionych przez Ciebie nie jest się akceptowanym takim jakim się jest? xD