18 Kwi 2023, Wto 9:53, PID: 868331
Myślę, że chęć poprawy swojego stanu jest bardzo ważna w walce z fobią społeczną. Okopanie się w piwnicy u rodziców może pewnie powodować bez mała inwalidyzację chorego.
Z drugiej zaś strony - czasem lęk i ogólne niedostosowanie społeczne mogą być tak silne, że osoba wrzucona na głęboką wodę zwyczajnie utonie.
Samo orzeczenie o niepełnosprawności może być przydatne, jeśli ktoś chce mieć trochę łagodniejsze warunki w pracy, albo chce znaleźć takie zajęcie, gdzie odpowiedni papier jest mile widziany (choćby ochrona czy sprzątanie).
Obawiam się, że w przypadku koleżanki Petysany mamy do czynienia z bardzo złożonym problemem, a takie problemy zwykle wymagają złożonych rozwiązań.
Szkoda, że Petysana wypisała się ze szpitala. Podejrzewam, że długi pobyt na oddziale nastawionym na poprawę funkcjonowania społecznego pacjentów mógłby ją trochę zaktywizować w bezpiecznych, kontrolowanych warunkach.
Co do rodziców krzywdzących dzieci swoją miłością, to w pełni się zgadzam. Uzależnienie dorosłego dziecka od siebie może spełniać jakieś nieświadome potrzeby rodzica, zwłaszcza jeśli ten sam jest niedojrzały albo zaburzony. Sama niestety spotkałam się zarówno z zagłaskiwaniem dziecka na śmierć, jak i z agresywnymi próbami podporządkowania sobie dorosłej i samodzielnej już osoby.
Z drugiej zaś strony - czasem lęk i ogólne niedostosowanie społeczne mogą być tak silne, że osoba wrzucona na głęboką wodę zwyczajnie utonie.
Samo orzeczenie o niepełnosprawności może być przydatne, jeśli ktoś chce mieć trochę łagodniejsze warunki w pracy, albo chce znaleźć takie zajęcie, gdzie odpowiedni papier jest mile widziany (choćby ochrona czy sprzątanie).
Obawiam się, że w przypadku koleżanki Petysany mamy do czynienia z bardzo złożonym problemem, a takie problemy zwykle wymagają złożonych rozwiązań.
Szkoda, że Petysana wypisała się ze szpitala. Podejrzewam, że długi pobyt na oddziale nastawionym na poprawę funkcjonowania społecznego pacjentów mógłby ją trochę zaktywizować w bezpiecznych, kontrolowanych warunkach.
Co do rodziców krzywdzących dzieci swoją miłością, to w pełni się zgadzam. Uzależnienie dorosłego dziecka od siebie może spełniać jakieś nieświadome potrzeby rodzica, zwłaszcza jeśli ten sam jest niedojrzały albo zaburzony. Sama niestety spotkałam się zarówno z zagłaskiwaniem dziecka na śmierć, jak i z agresywnymi próbami podporządkowania sobie dorosłej i samodzielnej już osoby.