21 Lis 2008, Pią 16:28, PID: 91973
Ciekawe to jest. Moją matkę można by pod to podpiąć. Ojca w pewnym sensie też, z tym że on nie był człowiekiem sukcesu, ale tym, który zawsze ma rację. A ja czułem się przy nim jak idiota. Nigdy mnie nie chwalił, skurczybyk, za nic. Nawet teraz, chwali tylko wtedy, jak czuję się tragicznie, bo chyba nie chce żebym się zabił, tego się boi. Jak czuję się lepiej to jeździ mnie jak psa, tylko że ja teraz do tego podchodzę inaczej i mam to w dup*e