30 Cze 2014, Pon 2:23, PID: 399772
oj zaraz tam uważam... żart taki. Wiem, że nieudany, ale atmosfera ostatnich dni mi się udzieliła
u mnie były wszystkie trzy rzeczy w dzienniku. A, obok elektronowych minusów były też pozytonowe plusy. Trzy minusy to była jedynka. Za jednego dostałem o+, jakbym dostał jedynkę właśnie.
"Nie dałoby się po prostu mieć tych rytuałów, ale nie przyrównywać się do ludzi którzy ich NIE mają, a po prostu gospodarować czasem tak, żeby go na nie starczyło?"
NIE. Widać, ze cię to nigdy nie dotknęło. Nie sposób się nie porównywać, gdy masz pp..ca na dowolnym punkcie, choćby sprawdzania trzy razy, czy zamknąłeś drzwi - zawsze. (no czasem każdy nie pamięta - czynność odruchowa, automatyczna, podświadoma niemalże). Nie da się z tym normalnie żyć. I piszę to, chociaż jeszcze sporo mi brakowało do opisu z pierwszego postu, że o słynnym detektywie nei wspomnę...
Nie łykałem leków, nigdy nie byłem z tym u lekarza. Jakoś ucichło - po zmarnowanych wielu latach. Ale gdzieś siedzi, najbardziej układanie przedmiotów. Czasem dopada mnie wściekłość, dzika ochota y wszystko dookoła poustawiać... To jest jedyna rzecz jaka można akceptować. Pozostałości, niezbyt silne. Jakieś skłonności, jakieś drobne zajoby np. cheć utrzymania w jak najczystszym stanie ekranu smartfonu. Ale normalny ZOK? Niedasie.
Więc mimo wszystko sugerowałbym autorowi leczenie. Sam nie wiem, czy jest skuteczne, ale to imho o wiele lepsze skazanie do łykania cukierków, niż słaba/normalna fobia...
u mnie były wszystkie trzy rzeczy w dzienniku. A, obok elektronowych minusów były też pozytonowe plusy. Trzy minusy to była jedynka. Za jednego dostałem o+, jakbym dostał jedynkę właśnie.
"Nie dałoby się po prostu mieć tych rytuałów, ale nie przyrównywać się do ludzi którzy ich NIE mają, a po prostu gospodarować czasem tak, żeby go na nie starczyło?"
NIE. Widać, ze cię to nigdy nie dotknęło. Nie sposób się nie porównywać, gdy masz pp..ca na dowolnym punkcie, choćby sprawdzania trzy razy, czy zamknąłeś drzwi - zawsze. (no czasem każdy nie pamięta - czynność odruchowa, automatyczna, podświadoma niemalże). Nie da się z tym normalnie żyć. I piszę to, chociaż jeszcze sporo mi brakowało do opisu z pierwszego postu, że o słynnym detektywie nei wspomnę...
Nie łykałem leków, nigdy nie byłem z tym u lekarza. Jakoś ucichło - po zmarnowanych wielu latach. Ale gdzieś siedzi, najbardziej układanie przedmiotów. Czasem dopada mnie wściekłość, dzika ochota y wszystko dookoła poustawiać... To jest jedyna rzecz jaka można akceptować. Pozostałości, niezbyt silne. Jakieś skłonności, jakieś drobne zajoby np. cheć utrzymania w jak najczystszym stanie ekranu smartfonu. Ale normalny ZOK? Niedasie.
Więc mimo wszystko sugerowałbym autorowi leczenie. Sam nie wiem, czy jest skuteczne, ale to imho o wiele lepsze skazanie do łykania cukierków, niż słaba/normalna fobia...