29 Sie 2015, Sob 19:02, PID: 466070
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Sie 2015, Sob 19:06 przez USiebie.)
Nawet nie tyle że pomóc, chodzi głównie o to poczucie że jest przy tobie i wierzy w ciebie, niezależnie od tego jakim jesteś zerem, jak beznadziejne rzeczy robisz, a i ta świadomość tego, że nawet jeśli całe życie będzie ujowe, to tam z drugiej strony będzie lepiej.
"Jak trwoga to do boga" jest raczej nie do końca trafnym określeniem. Bardziej tęsknota myślę, aniżeli zwracanie się do niego z interesem. Założę się że koleżanka wierzyła jak była mała.
"Jak trwoga to do boga" jest raczej nie do końca trafnym określeniem. Bardziej tęsknota myślę, aniżeli zwracanie się do niego z interesem. Założę się że koleżanka wierzyła jak była mała.