19 Paź 2016, Śro 23:02, PID: 586895
Jeśli chodzi o wiedzę psychologiczną, to myślę, że jest całkiem nieźle. Moja praca częściowo jest związana z psychoedukacją, więc siłą rzeczy dużo czytam o różnych zaburzeniach, ale też redaguję teksty z "branży". No i w ogóle wydaje mi się, że osoby z FS dużo czytają, jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, bo nie mogą zapytać.
Forum ma to do siebie, że ludzie rzucają jedno-dwa zdania, każdy dopowiada coś swojego i ostatecznie często się okazuje, że nie ma z tego spójnych wniosków. Jeżeli jedna osoba zagłębi się np. w anglojęzyczny artykuł (bo chodzi nam m.in. o dostęp do nowych rzeczy, których dostarczają przede wszystkim Amerykanie), streści go po polsku i skomentuje zgodnie z własnym doświadczeniem w formie krótkiego, przystępnego wpisu, będzie to na pewno bardziej wartościowe niż spontaniczna i bezowocna dyskusja. Mamy prawo pisać o swoich opiniach na temat znalezionych ciekawych informacji. Zresztą taki blog też jest przestrzenią dialogu i jest tam miejsce na komentarze.
Oczywiście każdy post przed publikacją powinna zweryfikować przynajmniej jedna osoba. A tekst merytorycznie dobry to tekst zawierający logiczną argumentację. Do sprawdzenia jakości wystarczy dobry redaktor językowy/inteligentny kolega.
Jakaś tam "dezinformacja" będzie zawsze. W temacie zaburzeń psychicznych nie ma przecież nic pewnego, bo mózg ludzki nie jest dokładnie zbadany i jeszcze długo nie będzie. W USA klasyfikacja zaburzeń jest ciągle aktualizowana (w ostatniej wersji DSM nie ma np. podziału na autyzm i ZA - jest wspólna kategoria spektrum autyzmu, bo okazuje się, że funkcjonowanie mózgów osób z tymi dwoma zaburzeniami opiera się na tych samych zasadach). Czyli nigdy nie ma pewności, czy FS i inne zaburzenia towarzyszące nie są tak naprawdę objawami tej samej choroby. A opinie "normalnych" osób też są wynikiem ich subiektywnych przekonań. Specjaliści od "profesjonalnych diagnoz" też wierzą, w to, w co chcą wierzyć. Wystarczy prześledzić ich opinie w tak (pozornie) prostej sprawie jak psycho- vs farmakoterapia. Jedni ufają lekom, a inni gadaniu o dzieciństwie (a przy tym jeszcze zdarza im się nie szanować zdania klienta na temat metod leczenia). Żadna z tych dwóch grup nie ma przekonujących i jednoznacznych dowodów, że ma rację. Mnie osobiście trochę dziwi, że psychiatrzy zamiast odwoływać się do nowoczesnej neurobiologii ciągle męczą tego biednego Freuda. Może są "znudzeni", bo się nie rozwijają, tzn. nie czytają; bo wydaje im się, że wiedzą lepiej od nas, jak się czujemy i kim jesteśmy, bo mają dobre notatki z jakiegoś wykładu sprzed 10 lat. Oni też są niedoinformowani, a nieaktualne informacje ze starych podręczników działają w ich przypadku jako takie "branżowe stereotypy".
(Znowu wychodzi mi post gigant. Chyba trochę za dużo niepotrzebnej filozofii, nie?)
To tyle jeśli chodzi o naszą własną edukację.
Na to, że ludzie są z reguły mało empatyczni, nie mamy niestety wpływu. Ale nie wydaje mi się, żeby wejście do popkultury było konieczne. Nie interesuje mnie, czy pan Kowalski z miasta X wie, co to jest FS. Ale jeśli statystyczny fobik, który - załóżmy - ma problemy z mało empatycznymi rodzicami, da im do przeczytania coś z czym się identyfikuje (a czego przecież sam nie będzie umiał im powiedzieć) i to mu pomoże, to mnie to satysfakcjonuje.
Bardzo ci dziękuję, Urthon, za twoje sceptyczne uwagi. Myślę, że są niezwykle cenne i że byłoby super, gdybyś napisał o tym dłuższy tekst na bloga :-)
Forum ma to do siebie, że ludzie rzucają jedno-dwa zdania, każdy dopowiada coś swojego i ostatecznie często się okazuje, że nie ma z tego spójnych wniosków. Jeżeli jedna osoba zagłębi się np. w anglojęzyczny artykuł (bo chodzi nam m.in. o dostęp do nowych rzeczy, których dostarczają przede wszystkim Amerykanie), streści go po polsku i skomentuje zgodnie z własnym doświadczeniem w formie krótkiego, przystępnego wpisu, będzie to na pewno bardziej wartościowe niż spontaniczna i bezowocna dyskusja. Mamy prawo pisać o swoich opiniach na temat znalezionych ciekawych informacji. Zresztą taki blog też jest przestrzenią dialogu i jest tam miejsce na komentarze.
Oczywiście każdy post przed publikacją powinna zweryfikować przynajmniej jedna osoba. A tekst merytorycznie dobry to tekst zawierający logiczną argumentację. Do sprawdzenia jakości wystarczy dobry redaktor językowy/inteligentny kolega.
Jakaś tam "dezinformacja" będzie zawsze. W temacie zaburzeń psychicznych nie ma przecież nic pewnego, bo mózg ludzki nie jest dokładnie zbadany i jeszcze długo nie będzie. W USA klasyfikacja zaburzeń jest ciągle aktualizowana (w ostatniej wersji DSM nie ma np. podziału na autyzm i ZA - jest wspólna kategoria spektrum autyzmu, bo okazuje się, że funkcjonowanie mózgów osób z tymi dwoma zaburzeniami opiera się na tych samych zasadach). Czyli nigdy nie ma pewności, czy FS i inne zaburzenia towarzyszące nie są tak naprawdę objawami tej samej choroby. A opinie "normalnych" osób też są wynikiem ich subiektywnych przekonań. Specjaliści od "profesjonalnych diagnoz" też wierzą, w to, w co chcą wierzyć. Wystarczy prześledzić ich opinie w tak (pozornie) prostej sprawie jak psycho- vs farmakoterapia. Jedni ufają lekom, a inni gadaniu o dzieciństwie (a przy tym jeszcze zdarza im się nie szanować zdania klienta na temat metod leczenia). Żadna z tych dwóch grup nie ma przekonujących i jednoznacznych dowodów, że ma rację. Mnie osobiście trochę dziwi, że psychiatrzy zamiast odwoływać się do nowoczesnej neurobiologii ciągle męczą tego biednego Freuda. Może są "znudzeni", bo się nie rozwijają, tzn. nie czytają; bo wydaje im się, że wiedzą lepiej od nas, jak się czujemy i kim jesteśmy, bo mają dobre notatki z jakiegoś wykładu sprzed 10 lat. Oni też są niedoinformowani, a nieaktualne informacje ze starych podręczników działają w ich przypadku jako takie "branżowe stereotypy".
(Znowu wychodzi mi post gigant. Chyba trochę za dużo niepotrzebnej filozofii, nie?)
To tyle jeśli chodzi o naszą własną edukację.
Na to, że ludzie są z reguły mało empatyczni, nie mamy niestety wpływu. Ale nie wydaje mi się, żeby wejście do popkultury było konieczne. Nie interesuje mnie, czy pan Kowalski z miasta X wie, co to jest FS. Ale jeśli statystyczny fobik, który - załóżmy - ma problemy z mało empatycznymi rodzicami, da im do przeczytania coś z czym się identyfikuje (a czego przecież sam nie będzie umiał im powiedzieć) i to mu pomoże, to mnie to satysfakcjonuje.
Bardzo ci dziękuję, Urthon, za twoje sceptyczne uwagi. Myślę, że są niezwykle cenne i że byłoby super, gdybyś napisał o tym dłuższy tekst na bloga :-)