10 Lip 2017, Pon 18:15, PID: 706608
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lip 2017, Wto 1:02 przez 123user.
Powód edycji: popr cytowanie
)
(10 Lip 2017, Pon 18:00)okil napisał(a): W pewnym stopniu rozumiem co czujesz i wiem, że na prawdę jest Ci ciężko..Moja mama uważa że użalam się nad sobą , że ja trafię do psychiatryka to będzie ze mną koniec , nafaszerują mnie lekami i będzie ze mnie roślinka. Uważa że robię z siebie kogoś kim nie jestem , mówi mi o czynnościach że pewnie dlatego że nic nie robię. Ale ja robię ale z od statkiem sił. Nie wiem dlaczego nikt mnie nie rozumie że boję się spojrzeć sobie w oczy i nie wiem kim jest moja przyszłość. Tak , byłam psychologa ale on tylko zrobił ze mną wywiad a potem dał skierowanie do psychiatry a ta rozpoczęła ze mną wywiad a potem przepisała leki , jak się leki skończyły wydawało się że wszystko wróciło do normy ale potem ten zły duch znów mnie prześladował
Niemniej jednak, myślę że jeszcze nic straconego. Zapewne niejedna osoba z tutaj obecnych podniosła się z życiowego dołka, a jeśli jeszcze tego nie zrobiła to pewnie jest na dobrej drodze.
Wybacz że zapytam ale byłaś może z tym u specjalisty? I tak, wiem. Słowo psycholog, a w szczególności psychiatra może brzmieć strasznie, ale ci ludzie na prawdę potrafią pomóc.
Wybacz za tak krótką wypowiedź ale dali mi dzisiaj wycisk w pracy w związku z czym padam na ryjek..
Pozdrawiam!
(10 Lip 2017, Pon 18:01)Pawel16 napisał(a): Jesli juz 2 lata masz takie ataku placzu to raczej nie jest dobrze. Z Twojego postu wynika, ze zostalas sama ze swoimi problemami, a przeciez masz mame. Odpowiada Ci ona w taki sposob, bo pewnie nie porozmawialas z nia calkiem szczerze. Strach przed przyszloscia mnie tez dotyczy,jedyne co ja widze to pustka. Wczoraj rozmawialem z jedna osoba na spotkaniu z forum i powiedziala mi ciekawa rzecz, ze gdyby wiedziala, ze treapia wplynie na nia w takim stopniu to zdecydowalaby sie na pojscie tam juz dawno temu a w tej chwili zaluje tych bezsensownie straconych lat na wegetacje. Ty, zreszta podobnie jak i ja bez pomocy raczej sie do konca nie podniesiemy. Jak dla mnie wizyta u psychiatry a w nastepnej kolejnosci jakas teraia to dobry pomysl ale Tylko wtedy jak sami bedziemy chcieli dac sobie pomoc. Mi sie troche tez polepszylo po tym jak zaczalem pracowac i trafilem tam do osob, ktore mnie akceptuja. Spotkania fobiczne tez w jakims stopniu pomagaja. Ale ja nie jestem zadnym psychologiem ani nikim, zebym tutaj cos doradzal, to tylko moje przymyslenia. Najlepiej niech wypowiedza sie osoby, ktore maja pojecie co robic dalej.Z mamą rozmawiałam już parę razy szczerze , ale z każdym razem słyszę "przesadzasz" , "przestań się katować" ,"Nudzisz się , bo nie chodzisz do pracy" ja jej próbuje wytłumaczyć swoje objawy i lęki a ona uważa że nie powinnam sobie głowy zaprzątać bo nie mam czego.Boję się najbardziej że kiedyś będę nieszczęśliwa i że moja przyszłość będzie czarno-biała , będę niespełniona itp.Nikt mnie nie rozumie , nikt mnie nie rozumie że mam inne podglądy , że nie chce spełnić życia jak resztę mojego rodzeństwa . Chce żyć a nie tylko istnieć i być nieszczęśliwa. : Przyczyną tego jest najprawdopodobniej moja przeszłość -,- mam na myśli szkoła , rodzeństwo , rodzice i Holandia -,-