26 Wrz 2019, Czw 12:04, PID: 806110
13
Odkrywanie Wewnętrznego Dziecka
Nasza psychika nie jest monolitem, nie mówimy jednym głosem ani nie jesteśmy zupełnie wewnętrznie spójni. Taki pogląd jest już powszechnie uznawany i wykorzystywany, zarówno w naukowo-badawczej części świata psychologicznego (np. koncepcja Ja dialogowego), jak i tej związanej z praktyką terapeutyczną. W pracy z procesem nazywamy te różne wewnętrzne aspekty „postaciami ze snu” czy „figurami sennymi”, co może być mylące, bo nie występują one tylko w snach, ale mają realny wpływ na nasze emocje i zachowanie. Ta „senność” ma podkreślać subiektywny wymiar doświadczenia w odróżnieniu od bardziej obiektywnego (tzw. uzgodnionej rzeczywistości).
Każdy człowiek ma swój osobisty zestaw wewnętrznych postaci, są one bardzo różne i dynamiczne – zmieniają się, tak jak i zmieniamy się my. Można jednak zauważyć, że niektóre niosą w pewne powtarzalne wzorce. Jednym z nich jest Wewnętrzny Krytyk. Innym jest właśnie Wewnętrzne Dziecko. Można powiedzieć, że większość osób ma w sobie taką część psychiki, która jest bardziej „dziecięca”, ale u każdego przejawia się ona w specyficzny, indywidualny sposób. Warto o tym pamiętać, by nie wpaść w pułapkę „ze mną jest coś nie tak, bo mam inaczej niż piszą w książkach”. Z drugiej strony – bycie dzieckiem jest uniwersalnym doświadczeniem każdego z nas, więc podobieństwa są.
Po co zajmować się Wewnętrznym Dzieckiem?
Przede wszystkim świadomość i kontakt ze swoją wrażliwą, emocjonalną, dziecięcą częścią pomaga unikać czy rozwiązywać różnego rodzaju trudności. Części mniej świadomie objęte mają tendencję do przejmowania kontroli nad nami. Różnego rodzaju zranienia i deficyty sterują naszymi emocjami i zachowaniem w bliskich relacjach. Może to powodować nierealistyczne oczekiwania wobec partnerów (np. ciągłej opieki, nieprzerwanej bliskości), brutalne i wymagające traktowanie samego siebie (np. odrzucając swoje potrzeby, słabość, wrażliwość) czy ciągłe poszukiwanie zapełnienia jakiejś nieokreślonej pustki (np. seksem, pracą, uzależniającymi związkami lub innymi używkami).
Kontakt z Wewnętrznym Dzieckiem
Pracując z ludźmi na warsztatach i indywidualnie miałam okazję (i zaszczyt) obserwować bardzo różne procesy kontaktowania się ze swoim Wewnętrznym Dzieckiem. Wielokrotnie doświadczenia te były mocne, głębokie, wzruszające. Pojawiały się słowa w rodzaju „Przez całe życie czegoś szukałam i teraz znalazłam – siebie” czy „Mam poczucie, jakbym odnalazł zagubiony dawno temu kawałek siebie”. Czasem odkrywanie tej części nie jest przyjemne, bo wiąże się na przykład z koniecznością konfrontacji z różnymi trudnymi doświadczeniami i emocjami z dzieciństwa. Dla wielu osób sposobem na przetrwanie dramatów było zaprzeczanie, bagatelizowanie czy wręcz uwewnętrzniona niechęć do siebie jako dziecka. W takich przypadkach współczucie wobec małego, skrzywdzonego siebie, którym się było wcale nie jest proste i oczywiste. Zdarza się, że w tym miejscu wyskakuje Wewnętrzny Krytyk, który nie pozwala być „słabym”, wrażliwym, zranionym lub Rodzic, który ciągle wymaga i karze. Jeśli jednak towarzyszy temu wsparcie i świadomość, pojawia się możliwość, by po raz pierwszy stanąć po swojej stronie, we własnej obronie – co jest niezmiernie ważne, szczególnie w przypadku osób, które doznały jakiegoś rodzaju przemocy czy zaniedbania.
Oczywiście nie każdy z nas doświadczył wielkich traum, choć trudne momenty, zawód, żal, niedostateczna opieka są nieodłączną częścią naszego życia. Nie chodzi o to, by rozdmuchiwać te doświadczenia do nie wiadomo jakich rozmiarów, zanurzając się tym samym w pozycji ofiary. Bardziej chodzi o realistyczne spojrzenie na to, co się działo, okraszone współczuciem dla doświadczeń istoty, która była w relacji z istotami o wiele od niej silniejszymi. Realizm zakłada również dostrzeżenie tego, co było dobre i ważne. Przyjęcie swojej wrażliwej, dziecięcej części pozwala również na odnalezienie i objęcie swojej siły, płynącej nie przez agresję, a przez wewnętrzną pełnię.
Wewnętrzne Dziecko to rezerwuar radości i twórczości
Rodzimy się ciekawi świata, twórczy, eksplorujący, cieszący się życiem i każdą chwilą. Fakt, że żyjemy w społeczeństwie powoduje, że nakładane są na nas pewne ograniczenia. Ograniczenia te są potrzebne, normy są potrzebne, pewne ramy również. Pracując z Wewnętrznym Dzieckiem nie mamy się nagle stać z powrotem dziećmi, bo nimi dawno nie jesteśmy. Chodzi bardziej o kontakt z tą pierwotną twórczą energią, którą można teraz, przy asyście naszego wewnętrznego Dorosłego, wykorzystać. I czasem jest to bardzo proste. Pamiętam jedną uczestniczkę warsztatu, która po prostu skakała sobie po sali. Nie potrzebowała nic więcej, niż to doświadczenie, które w tamtym momencie było ważne i wzbogacające. Pozwoliło jej później docierać do radosnej energii, którą mogła twórczo wykorzystywać. Jak wiemy, dzieci do pewnego momentu nie wiedzą jeszcze co jest możliwe, a co niemożliwe, mają więc różne niesamowite pomysły, które również można wykorzystać. A czasem przydaje się po prostu trochę frajdy i radochy, na którą zabiegani dorośli nie mają za bardzo czasu i przestrzeni.
To nie grzebanie w przeszłości, to zajmowanie się realnym, teraźniejszym doświadczeniem
Jeszcze raz podkreślam, że w pracy z Wewnętrznym Dzieckiem nie chodzi o „grzebanie się w przeszłości” dla (wątpliwej) frajdy samej w sobie. Niektóre rany jednak trzeba oczyścić, by mogły się zagoić. Niektóre doświadczenia, w których jako dzieci (młodsze czy starsze) konfrontowaliśmy się z nadużywającą siłą dorosłych, spowodowały swego rodzaju zamrożenie reakcji, a w efekcie emocji z tą sytuacją związanych. Taki zamrożony stan jest w nas i lubi powracać w najmniej oczekiwanych i sprzyjających momentach – na przykład w podobnych relacjach czy sytuacjach. I dzieje się to w realnym, dorosłym tu i teraz, często wywołując lęk czy brak zrozumienia dla swoich reakcji. Odkrycie i odblokowanie tych miejsc przynosi większą elastyczność i świadomość w codziennym funkcjonowaniu.
http://pozaschematy.pl/2013/08/30/odkryw...o-dziecka/
Odkrywanie Wewnętrznego Dziecka
Nasza psychika nie jest monolitem, nie mówimy jednym głosem ani nie jesteśmy zupełnie wewnętrznie spójni. Taki pogląd jest już powszechnie uznawany i wykorzystywany, zarówno w naukowo-badawczej części świata psychologicznego (np. koncepcja Ja dialogowego), jak i tej związanej z praktyką terapeutyczną. W pracy z procesem nazywamy te różne wewnętrzne aspekty „postaciami ze snu” czy „figurami sennymi”, co może być mylące, bo nie występują one tylko w snach, ale mają realny wpływ na nasze emocje i zachowanie. Ta „senność” ma podkreślać subiektywny wymiar doświadczenia w odróżnieniu od bardziej obiektywnego (tzw. uzgodnionej rzeczywistości).
Każdy człowiek ma swój osobisty zestaw wewnętrznych postaci, są one bardzo różne i dynamiczne – zmieniają się, tak jak i zmieniamy się my. Można jednak zauważyć, że niektóre niosą w pewne powtarzalne wzorce. Jednym z nich jest Wewnętrzny Krytyk. Innym jest właśnie Wewnętrzne Dziecko. Można powiedzieć, że większość osób ma w sobie taką część psychiki, która jest bardziej „dziecięca”, ale u każdego przejawia się ona w specyficzny, indywidualny sposób. Warto o tym pamiętać, by nie wpaść w pułapkę „ze mną jest coś nie tak, bo mam inaczej niż piszą w książkach”. Z drugiej strony – bycie dzieckiem jest uniwersalnym doświadczeniem każdego z nas, więc podobieństwa są.
Po co zajmować się Wewnętrznym Dzieckiem?
Przede wszystkim świadomość i kontakt ze swoją wrażliwą, emocjonalną, dziecięcą częścią pomaga unikać czy rozwiązywać różnego rodzaju trudności. Części mniej świadomie objęte mają tendencję do przejmowania kontroli nad nami. Różnego rodzaju zranienia i deficyty sterują naszymi emocjami i zachowaniem w bliskich relacjach. Może to powodować nierealistyczne oczekiwania wobec partnerów (np. ciągłej opieki, nieprzerwanej bliskości), brutalne i wymagające traktowanie samego siebie (np. odrzucając swoje potrzeby, słabość, wrażliwość) czy ciągłe poszukiwanie zapełnienia jakiejś nieokreślonej pustki (np. seksem, pracą, uzależniającymi związkami lub innymi używkami).
Kontakt z Wewnętrznym Dzieckiem
Pracując z ludźmi na warsztatach i indywidualnie miałam okazję (i zaszczyt) obserwować bardzo różne procesy kontaktowania się ze swoim Wewnętrznym Dzieckiem. Wielokrotnie doświadczenia te były mocne, głębokie, wzruszające. Pojawiały się słowa w rodzaju „Przez całe życie czegoś szukałam i teraz znalazłam – siebie” czy „Mam poczucie, jakbym odnalazł zagubiony dawno temu kawałek siebie”. Czasem odkrywanie tej części nie jest przyjemne, bo wiąże się na przykład z koniecznością konfrontacji z różnymi trudnymi doświadczeniami i emocjami z dzieciństwa. Dla wielu osób sposobem na przetrwanie dramatów było zaprzeczanie, bagatelizowanie czy wręcz uwewnętrzniona niechęć do siebie jako dziecka. W takich przypadkach współczucie wobec małego, skrzywdzonego siebie, którym się było wcale nie jest proste i oczywiste. Zdarza się, że w tym miejscu wyskakuje Wewnętrzny Krytyk, który nie pozwala być „słabym”, wrażliwym, zranionym lub Rodzic, który ciągle wymaga i karze. Jeśli jednak towarzyszy temu wsparcie i świadomość, pojawia się możliwość, by po raz pierwszy stanąć po swojej stronie, we własnej obronie – co jest niezmiernie ważne, szczególnie w przypadku osób, które doznały jakiegoś rodzaju przemocy czy zaniedbania.
Oczywiście nie każdy z nas doświadczył wielkich traum, choć trudne momenty, zawód, żal, niedostateczna opieka są nieodłączną częścią naszego życia. Nie chodzi o to, by rozdmuchiwać te doświadczenia do nie wiadomo jakich rozmiarów, zanurzając się tym samym w pozycji ofiary. Bardziej chodzi o realistyczne spojrzenie na to, co się działo, okraszone współczuciem dla doświadczeń istoty, która była w relacji z istotami o wiele od niej silniejszymi. Realizm zakłada również dostrzeżenie tego, co było dobre i ważne. Przyjęcie swojej wrażliwej, dziecięcej części pozwala również na odnalezienie i objęcie swojej siły, płynącej nie przez agresję, a przez wewnętrzną pełnię.
Wewnętrzne Dziecko to rezerwuar radości i twórczości
Rodzimy się ciekawi świata, twórczy, eksplorujący, cieszący się życiem i każdą chwilą. Fakt, że żyjemy w społeczeństwie powoduje, że nakładane są na nas pewne ograniczenia. Ograniczenia te są potrzebne, normy są potrzebne, pewne ramy również. Pracując z Wewnętrznym Dzieckiem nie mamy się nagle stać z powrotem dziećmi, bo nimi dawno nie jesteśmy. Chodzi bardziej o kontakt z tą pierwotną twórczą energią, którą można teraz, przy asyście naszego wewnętrznego Dorosłego, wykorzystać. I czasem jest to bardzo proste. Pamiętam jedną uczestniczkę warsztatu, która po prostu skakała sobie po sali. Nie potrzebowała nic więcej, niż to doświadczenie, które w tamtym momencie było ważne i wzbogacające. Pozwoliło jej później docierać do radosnej energii, którą mogła twórczo wykorzystywać. Jak wiemy, dzieci do pewnego momentu nie wiedzą jeszcze co jest możliwe, a co niemożliwe, mają więc różne niesamowite pomysły, które również można wykorzystać. A czasem przydaje się po prostu trochę frajdy i radochy, na którą zabiegani dorośli nie mają za bardzo czasu i przestrzeni.
To nie grzebanie w przeszłości, to zajmowanie się realnym, teraźniejszym doświadczeniem
Jeszcze raz podkreślam, że w pracy z Wewnętrznym Dzieckiem nie chodzi o „grzebanie się w przeszłości” dla (wątpliwej) frajdy samej w sobie. Niektóre rany jednak trzeba oczyścić, by mogły się zagoić. Niektóre doświadczenia, w których jako dzieci (młodsze czy starsze) konfrontowaliśmy się z nadużywającą siłą dorosłych, spowodowały swego rodzaju zamrożenie reakcji, a w efekcie emocji z tą sytuacją związanych. Taki zamrożony stan jest w nas i lubi powracać w najmniej oczekiwanych i sprzyjających momentach – na przykład w podobnych relacjach czy sytuacjach. I dzieje się to w realnym, dorosłym tu i teraz, często wywołując lęk czy brak zrozumienia dla swoich reakcji. Odkrycie i odblokowanie tych miejsc przynosi większą elastyczność i świadomość w codziennym funkcjonowaniu.
http://pozaschematy.pl/2013/08/30/odkryw...o-dziecka/