14 Wrz 2009, Pon 9:56, PID: 175748
E tam, matura to nic takiego. To ogólnie wiadomo, ale i tak się prawie wszyscy denerwują przed swoją maturą.
Cała się trzęsłam przed maturą z polskiego, ale w środku było bardzo sympatycznie. Jak weszłam i zaczęłam mówić, było już spoko. Miła pani polonistka dodawała otuchy, wygłosiłam wyuczoną na pamięć "przemowę", odpowiedziałam na parę pytań i dostałam maximum punktów
Miałam fajny temat, o utopiach, filozofii, i prawdziwą frajdę sprawiało mi pisanie mojego konspektu
Na angielskim było gorzej, trafiłam na nieciekawe, jak dla mnie rozmówki, kilka razy anglistka mnie nie rozumiała za bardzo, co mnie strasznie speszyło Ale zdałam na 70 procent, chociaż nie byłam z tego zadowolona.
Matura pisemna to już mniejsze nerwy, głównie lęk przed tym, czy się trafi na tematy, na których się zna
PS. Jestem pewna, że był taki temat, ale chyba przepadł, nie mogę go znaleźć w każdym razie.
Cała się trzęsłam przed maturą z polskiego, ale w środku było bardzo sympatycznie. Jak weszłam i zaczęłam mówić, było już spoko. Miła pani polonistka dodawała otuchy, wygłosiłam wyuczoną na pamięć "przemowę", odpowiedziałam na parę pytań i dostałam maximum punktów
Miałam fajny temat, o utopiach, filozofii, i prawdziwą frajdę sprawiało mi pisanie mojego konspektu
Na angielskim było gorzej, trafiłam na nieciekawe, jak dla mnie rozmówki, kilka razy anglistka mnie nie rozumiała za bardzo, co mnie strasznie speszyło Ale zdałam na 70 procent, chociaż nie byłam z tego zadowolona.
Matura pisemna to już mniejsze nerwy, głównie lęk przed tym, czy się trafi na tematy, na których się zna
PS. Jestem pewna, że był taki temat, ale chyba przepadł, nie mogę go znaleźć w każdym razie.